Szef komisji Franciszek Marcol pytał jak działa niedawno oddany SOR, który ruszył 1 października. – Jest trochę problemów organizacyjnych, personel się dociera. Potrzebne jest przestawienie mentalne, co wymaga czasu i działania. My wyciągniemy wnioski, będzie spotkanie z personelem oddziałów i SOR-u. Bo są zgłaszane uwagi – zaznaczył dyrektor naczelny szpitala.

Pomoc tylko doraźna

Ryszard Rudnik dodał, że trzeba edukować społeczeństwo, że SOR to nie lekarz pierwszego kontaktu. Na nowy oddział mają trafiać tylko ludzie z zagrożeniem życia i zdrowia, a nie z problemem zdrowotnym, który mają od tygodnia lub nawet dłużej. – SOR służy do udzielania pomocy doraźnej, do zabezpieczenia pacjenta – podkreślił szef placówki.

SOR obsługuje nagłe wypadki, obok niego działa świąteczna i nocna pomoc lekarska, a izba przyjęć zniknęła. Funkcjonuje nadal izba przyjęć planowych również zlokalizowana przy SOR.

Dojście na SOR znajduje się od strony rampy dla ambulansów. – Kieruje się tak, jak kiedyś się trafiało na ambulatorium izby przyjęć – wyjaśniał dyrektor Rudnik.

Ginące rzeczy z holu

Czy były jakieś skargi? – dopytywał szef komisji Franciszek Marcol na posiedzeniu, które odbyło się nietypowo w Akademii Nauk Stosowanych.

Dyrektor naczelny Ryszard Rudnik podał, że większych uwag nie było, SOR jest odpowiednio oznakowany i jest do niego również wejście od strony szpitala przez przejście obok pediatrii. Jednak tamtędy będzie trudniej dostać się w nocnych godzinach.

– Będziemy to główne wejście zamykać, domofon założymy. Pojawia się szereg gości różnych, nocują, robią szkody, giną rzeczy – mówił dyrektor naczelny, przypominając na koniec, że w od 15.00 do 17.00 odbywają się odwiedziny.

(ma.w)