28 szczytów w dwa lata. Zdobywcy Korony Gór Polski spotkali się na Zamku Piastowskim
W 2020 roku miała miejsce na Zamku poprzednia taka weryfikacja, na której oficjalnie udowadnia się zdobycie tytułu zdobywcy. W październiku 2024 roku znów zjechało się do Raciborza kilkaset osób, by dopełnić formalności, wymienić doświadczenia i spotkać się z podobnymi sobie pasjonatami turystyki górskiej.
W ciągu dwóch ostatnich lat zdobywali po 14 szczytów w każdym roku. Oprócz Rysów, które trzeba było zaliczyć indywidualnie. To amatorzy wędrowania po górach z całej Polski. – Poprzednim razem na zdobycie Korony było 10 miesięcy, teraz ten okres był dłuższy. Zjechały się osoby z całej Polski. Było aż 69 tzw. lożantów, a to wyjątkowo dużo. Oni utworzyli 12 komisji weryfikacyjnych. Zgłosiło się do nich ponad 200 osób do weryfikacji. Wybrali się do Raciborza z różnych części kraju, od Szczecina, Lublina po Warszawę. Pracowaliśmy tu na 4 tury, od 9.00 do 15.40. Nie każdego byliśmy w stanie zaprosić, kto tutaj nie mógł, zweryfikuje się na kolejnych takich zjazdach – mówił nam Andrzej Kuśnierz prezes raciborskiego oddziału PTTK. Cieszy się, że turystyka znajduje fanów w Raciborzu. – Ostatnio nowych 60 osób zapisaliśmy do naszego PTTK, a w Ekonomiku powstało nowe koło, a w nim 23 osoby – opowiadał nam A. Kuśnierz.
Prezes zdobył Koronę Gór Polski już 13 razy. – Teraz 14 raz będę ją zdobywał. Niektórzy jak ja to powtarzają, a inni zdobywają Koronę Beskidów, Sudetów, Diadem Polskich Gór itp. Najważniejsza w PTTK jest Górska Odznaka Turystyczna. Tam za każdy kilometr jest punkt. W ogóle za każdym razem zdobycie szczytu jest inne. Panują inne warunki atmosferyczne, można wchodzić z różnych stron, z różnych punktów startu – tłumaczył nam prezes Kuśnierz.
Jaki jest wyjątkowy szczyt dla Andrzeja Kuśnierza? – To Rysy. Ostatnio w parę osób tam weszliśmy, choć była burza z gradobiciem. Udało się przenocować w schronisku i dokończyliśmy – przyznał prezes.
PTTK Racibórz jeszcze w tym roku pojedzie nad Solinę, a w listopadzie do Białki Tatrzańskiej, na termy. – Tak na luzie, pobiesiadować, pospacerować po dolinie, pobawić się z kapelą góralską – zapowiada Kuśnierz.
Gdy udzielał wywiadu Nowinom, otaczali go na Zamku inni pasjonaci turystyki ubrani w jednakowe, sportowe, niebieskie koszulki. To właśnie członkowie Klubu Zdobywców Korony Gór Polski. Kiedy go zakładano, miał liczyć jakieś pół tysiąca członków. Do dziś rozdano 180 000 książeczek dla chcących zdobyć KGP. – Jest to dość spora próba – uśmiechał się pan Andrzej. Szeroka jest rozpiętość wiekowa zdobywców, bo można uczestniczyć w programie już od wieku 7 lat. – My mamy dziewczynkę z Pszowa, która ma 8 lat, a jej siostra młodsza właśnie poszła w jej ślady. Z drugiej strony pan Stasiu Żółciński, który ma już 87 lat ostatnio na Tarnicy był z nami i jak tylko może to się włącza – usłyszeliśmy od Kuśnierza.
Do Raciborza przyjechał Łukasz Lis – prezes klubu KZKGP. Klub administruje, koordynuje akcjami i promuje turystykę górską. Ideą jest zabrać turystów z najpopularniejszych szlaków górskich, z Pienin, czy Tatr i pokazać mniej znane regiony kraju. – Ziarno padło na podatny grunt, bo w południowej Polsce jest wiele pięknych miejsc. Ludzie pokazywali sobie ten program i popularność wzrosła, bo mamy prawie 180 000 uczestników, a wśród nich 10 000 zdobywców. Widać że łatwo nie jest, bo 28 szczytów to sporo do przejścia i przejechania – stwierdził Lis.
Zamek jako miejsce weryfikacji to nie unikat raciborski, bo takowe ceremonie odbywają się też np. w Brzegu. – W Raciborzu serdecznie nas witają. Macie ti piękną, nową wystawę i cieszymy się, że możemy to zobaczyć. Wiem, że pełną parą Zamek ruszy w przyszłym roku. Turystyka to nie tylko góry i Racibórz jest na trasie wielu kierunków górskich. To przyjazne miejsce warte odwiedzin – ocenił Łukasz Lis.
Przyjaźni się z Andrzejem Kuśnierzem od wielu lat i widzi jak miejscowe PTTK rozwija się pod jego kierunkiem. – On poświęca bardzo dużo czasu, energii na te działania. Udało mu się turystykę rozruszać w tym miejscu, zapełnia komplety wypraw. Mam porównanie, wiem, że widać gdzie ktoś serce wkłada. Jedni narzekają, inni działają. W Raciborzu widać pasję Andrzeja – podsumował Lis.
(ma.w)