Od czasów wojny nikt go nie sprawdził
Wiadukt był zaminowany i gotowy do wysadzenia.
Podczas prac remontowych wiaduktu kolejowego robotnicy znaleźli pociski z czasów II wojny światowej.
Na miejsce zostali wezwani pirotechnicy z komendy w Rybniku. Po zabezpieczeniu miejsca zdarzenia w zagrożony rejon przyjechali pirotechnicy Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji w Katowicach. Policjanci podczas sprawdzenia miejsca zauważyli ładunki wybuchowe ułożone przy filarze wiaduktu. W sumie unieszkodliwili 14 sztuk pocisków moździerzowych kalibru 120 mm oraz około 30 kilogramów trotylu. Po rozminowaniu na plac budowy wrócili robotnicy i przywrócono ruch pociągów. Pirotechnicy sądzą, że podczas ostatniej wojny żołnierze zaminowali wiadukt celem wysadzenia i utrudnienia przemieszczania się wojsk wroga. Materiałami wybuchowymi zajęła się jednostka saperów z Gliwic, którzy je zdetonowali na poligonie. Dzięki sprawnej akcji pirotechników powojenna niespodzianka nie doprowadziła do żadnej tragedii. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że od czasów wojny po wiadukcie odbywał się normalny ruch pociągów osobowych i towarowych. Zdaniem specjalistów to cud, że przez tyle lat wibracje od pędzących pociągów nie wywołały wybuchu.
(acz)