Basenowa posucha
Wszystko wskazuje na to, że w sezonie letnim na Rudzie będzie panował jeszcze większy tłok niż w latach ubiegłych. A najgorszy scenariusz przewiduje zamknięcie i tego ośrodka.
Choć trudno w to uwierzyć, ubiegłoroczny rekord ilości osób na kąpielisku Ruda to aż 6 tysięcy osób! Aż tylu amatorów wodnej ochłody przychodziło w najgorętsze weekendy. I choć już wtedy brakowało na trawie miejsca, by rozłożyć ręcznik, wszystko wskazuje na to, że w tym roku będzie tutaj jeszcze ciaśniej. W sezonie letnim w Rybniku będą działać zaledwie dwa otwarte kąpieliska – Ruda i Chwałowice. – Wszystko wskazuje na to, że kompleks w Chwałowicach uda się otworzyć najszybciej. Poczyniono tam spore prace remontowe – mówi Jerzy Lazar, członek zarządu rybnickiego WOPR-u. – O kąpielisku w Kamieniu możemy zapomnieć. Ubiegły sezon był jego ostatnim. Podobna sytuacja czeka kąpielisko Ruda, jeśli nie zostanie zmodernizowane w ciągu dwóch lat – szacuje Lazar.
Co grozi Rudzie?
Mimo przeprowadzanych co roku prac konserwacyjnych, niecka basenu jest nieszczelna. Ze skarpy za kąpieliskiem stale sączy się woda. Stacja uzdatniania pochodzi z lat sześćdziesiątych. – Stare urządzenia nie wyrabiają. Gdy kąpie się tylu ludzi, woda już po jednym dniu jest taka mętna, że nie widać, czy ktoś płynie pod powierzchnią wody. Taki basen napełnia się tygodniami, nie można więc na szybko wymienić wody. Nie pomaga nawet specjalny, amerykański piasek do filtrowania wody, który sprowadziliśmy kilka lat temu – mówi woprowiec. Ekipy remontowe, które konserwują stację, musza pracować w kaskach, bo nawet budynek, w którym pracują filtry, grozi zawaleniem.
Na dziko i z mandatem
– Wolę kąpać się w lecie na świeżym powietrzu niż pod dachem – mówi Wojtek Dębski z Rybnika. – Baseny kryte są dobre poza sezonem. Pod dachem nie ma też słońca – dodaje. Dużą popularnością wśród spragnionych słońca i wody mieszkańców Rybnika cieszy się dzikie kąpielisko na zbiorniku Pniowiec. Mimo licznych zakazów na dzikiej plaży w weekendy przebywają tłumy. Amatorów kąpieli nie odstraszają nawet liczne wizyty straży miejskiej i policji, i związane z tym mandaty. – Kąpielisk w Rybniku mamy coraz mniej. Kiedyś było ich siedem, w tym sezonie będą otwarte zaledwie dwa. Może czas ucywilizować kwestię Pniowca, skoro i tak ludzie się tam kąpią – proponuje Jerzy Lazar. Zdaniem woprowców, z racji tego, że ich baza znajduje się w odległości kilkuset metrów, koszt wprowadzenia tu ratowników nie byłby duży i mógłby się zamknąć w kilkunastu tysiącach złotych. Trzeba by wymierzyć teren, postawić sanitariaty oraz załatwić dyżury ratowników. Mimo iż tych ostatnich brakuje, zdaniem Jerzego Lazara pomysł jest do zrealizowania. – Może Elektrownia Rybnik dołożyłaby się do stworzenia takiego miejsca dla mieszkańców? – zastanawia się Lazar.
Nie da się
Zdaniem prezydenta Adama Fudalego, koszt otwarcia w tym miejscu kąpieliska byłby znacznie wyższy niż kalkulują to wodniacy, z racji procedur urzędowych. – Po pierwsze to nie jest nasz teren. Nie mamy możliwości prawnej, by zainwestować chociaż złotówkę na nieswoim terenie. Byliśmy z panem Jerzym Chachułą, prezesem Elektrowni Rybnik na wizji lokalnej w tym miejscu. Sytuacja jest paradoksalna. Wszyscy wiedzą, że ludzie się tam kąpią a nikt nic nie może zrobić, by kąpiel stała się bezpieczna – wyjaśnia prezydent. Adam Fudali przypomina, że istnieje jeszcze kąpielisko w raciborskich Szymocicach. Deklaruje równocześnie, że nie dopuści do zamknięcia kąpieliska Ruda. Przypomnijmy, że jak co roku, przez całe wakacje, z powodu prac konserwacyjnych nieczynna będzie również pływalnia przy ulicy Powstańców.
Adrian Czarnota