Wróbelek obrasta w piórka
Jestem dla niego taką wielką mamą – żartuje Zenon Sawa, który kilka dni temu uratował pisklę wróbla.
Co w takim świecie pełnym cierpienia znaczy życie jednego małego wróbelka? A może znaczy więcej, niż się ludziom wydaje. Zenon Sawa mieszka w Krakowie. Przyjechał do Kamienia na kilka dni. Spędzał czas głównie pracując u swojej znajomej w ogrodzie. – Aż tu nagle zobaczyłem leżące na ziemi pisklę. Było zupełnie bez piór, leżało na wznak i myślałem, że już po nim – wspomina pan Zenon. A jednak podniósł je z ziemi i zawinął w koszulę. Jakież było jego zdumienie, kiedy z zawiniątka usłyszał żwawe popiskiwanie. – Pisklakowi widać zrobiło się ciepło i i natychmiast odżył. Natychmiast zadzwoniłem do koleżanki, która od razu zwróciła się z pytaniami do specjalistów, Jerzego Desselbergera i Henryka Kruszewicza – opowiada.
Najpierw trzeba było rozpoznać gatunek ptaka, żeby dobrać odpowiedni pokarm. Jak się okazało, karmienie ptaka to wcale nie taka prosta sprawa. W końcu nie na co dzień znajduje się małego wróbelka. – Pierwsza moja myśl to była taka, żeby nałapać mu much, ale okazało się, że ten rodzaj pokarmu odpada. Jedzenie dla wróbelka przygotowaliśmy według podanej receptury, składa się na niego m.in. glukoza, rozgnieciona drażetka vitaralu, mąka kukurydziana, mąka ryżowa, a podstawą jest twaróg. – Z tej masy robimy małe kuleczki, które umieszczamy na wykałaczkach i tak podajemy wróblowi – mówi Zenon Sawa. Pisklę siedzi w gnieździe z szalika z miękkiego polaru, w chłodniejsze dni dogrzewa się żarówką ustawionej nad nim lampy. Temperatura też musi być odpowiednia, żeby ptak mógł się rozwijać. – Koszyk jest opatulony dodatkowo powłoczką z poduszki, żeby ciepło nie uciekało – dodaje Ewa Podolska z Kamienia.
Dzięki fachowej opiece ptak szybko rośnie i obrasta w piórka. I zachowuje się zabawnie. – Na razie jestem ogromnie zadowolony, cieszę się, że ptak ocalał. Jednak przed nami trudna nauka latania. Dopiero jak będzie umiał samodzielnie latać i zdobywać pożywienie, będzie można wypuścić go na wolność – dodaje pan Zenon.
Iza Salamon