Śląsk na czele? Zrobimy to!
Śląsk to nie jest dobre alibi. Nie chowajmy się za niego – zachęca do aktywności Stefański.
Na rybnickim Uniwersytecie Śląskim studenci zorganizowali panel dyskusyjny na temat Śląska i jego promocji. Gościem specjalnym był Kamil Durczok. – Czy połowa „Faktów” ma być opowiadaniem o Śląsku? Nie bądźmy zakompleksieni! Mamy powody do dumy. Pokażcie mi drugą taką fenomenalną mieszankę – przekonywał redaktor naczelny „Faktów” TVN.
Kozi róg
Jaki jest wizerunek Śląska? – W świadomości innych regionów to była taka czarna dziura, a pewnie i nadal trochę jest. Ale to się zmienia. Z drugiej strony nadal mamy serial „Święta wojna”, który kreuje obraz Ślązaka absolutnie ograniczonego intelektualnie, głupka, którego celem funkcjonowania jest pójście z kolegami na piwo. I nie wiem, jaka się w tym zawiera misja publiczna TVP – krytykuje Kamil Durczok. A przecież mamy się czym pochwalić. Z tej ziemi wywodzą się nie tylko ludzie ciężkiej i solidnej pracy fizycznej, ale i inteligencja najwyższych lotów. – U nas zawsze były osobowości. Jak mawiał Gryphius, Ślązak myśli sercem, kocha rozumem. I to pasuje do nich wszystkich. Nie możemy dać się zagonić w kozi róg! Śląsk ma 13 laureatów nagrody Nobla, rektorów... – wymienia Józef Buszman, były wiceprezydent Katowic i radny sejmiku śląskiego.
Bo stół był... czysty!
A jednak trudno nam się z tym przebić. Nad wizerunkiem Śląska trzeba jeszcze bardzo dużo popracować. A może wykorzystać to, że szef „Faktów” czuje się Ślązakiem „pełną gymbą”? – Czy połowa „Faktów” ma być opowiadaniem o Śląsku? Nie bądźmy zakompleksieni! Mamy powody do dumy! Pokażcie mi drugą taką fenomenalną mieszankę: wpływy polskie, czeskie, austriackie, niemieckie, katolickie, protestanckie, żydowskie... – wymienia Durczok. Zgadza się z nim Buszman. – Nie wstydźmy się być sobą. Mamy na przykład całkowicie inne poczucie humoru: potrafimy się śmiać z samych siebie. I jest nam z tym bliżej do Czechów, niż do Polaków – przekonuje. Postanowiliśmy to sprawdzić i spytaliśmy Durczoka, czy organizatorzy zadbali o czystość katedry [do internetu przedostało się głośne nagranie, na którym redaktor naczelny „Faktów” w niecenzuralny sposób upomina swojego pracownika za brudny stół – red.]. – No i ukradł mi pan puentę. Zresztą wyskakiwać z takim czymś już w środku panelu... – sztorcował nas z uśmiechem Durczok.
Geszeft Durczoka
Nie mamy się więc czego wstydzić, ale z promocją regionu nadal jest duży problem. Wie o tym doskonale Marek Szołtysek, właściciel wydawnictwa „Śląskie ABC”. – Świat jest tak ustawiony, że mniejszy nie ma szans. To problem globalizacji. Wszędzie mamy te same produkty. Gdybym nie zaczął kilkanaście lat temu, dziś nie miałbym szans – utyskuje na trudności w przebijaniu się regionalnych książek na rynku księgarskim Szołtysek. – Ogólnopolskie sieci nie chcą sprzedawać twoich książek? Otwórz swój własny geszeft na rybnickim rynku. Zresztą zróbmy to nawet na spółę! Jak jest tak, jak gadamy, że tacy my świetni, świadomi Ślązacy, będziesz tam miał dzikie tłumy – zachęcał Szołtyska do wspólnego biznesu Durczok.
Nie lubić, szanować
W panelu wziął również udział Jerzy Gorzelik, szef Ruchu Autonomii Śląska. Działalność tej organizacji często mylona jest z dążeniami separatystycznymi. Czy to nie niszczy naszego wizerunku? – Nasze manifestacje też są promocją Śląska. Jeśli spojrzymy na wiodące regiony w Europie, te, które mają swoją markę, to widzimy, że one upomniały się o autonomię. I te dwie rzeczy współgrają ze sobą. Naszym podstawowym grzechem jest przymilność. Nasi reprezentanci chcą, by wszyscy nas kochali. A mają nas przede wszystkim szanować – podkreśla Gorzelik. – Trochę marnujemy czas na dyskusję o autonomii. Trzeba złożyć wniosek o grant i postawić tę księgarnię, fabrykę kołocza i inne takie rzeczy – zachęca do innego sposobu promocji regionu Durczok. Zgadza się z nim Andrzej Stefański, pomysłodawca audiobooka „My som stond”. – Jeśli wywrzemy na media odpowiedni nacisk, w końcu, dla świętego spokoju, ten TVN przyśle swój wóz transmisyjny. Musi się tutaj jednak dziać coś ciekawego, a to już od nas zależy. Dwa pomysły. Postarajmy się, by nasza frekwencja na eurowyborach sięgnęła 80 procent, a ściągniemy tutaj wszystkie media. Po drugie, czujcie się zaproszeni na „Noc dla Śląska” (24 czerwca), którą organizujemy w Rondzie Sztuki po to, by odzyskać w Katowicach rynek, naszą agorę – zachęca młodych do tłumnego wzięcia udziału w tych projektach i tym samym zwrócenia uwagi mediów na nasz region.
W oparciu o panel dyskusyjny, zorganizowany 24 kwietnia w Ośrodku Dydaktycznym Uniwersytetu Śląskiego w Rybniku.
Krystian Szytenhelm