Tournee z nićmi
Przed świętami Pikotki są dosłownie rozrywane.
Jarmark bożonarodzeniowy na rybnickim rynku, kiermasze świąteczne w galerii Plaza i czeskiej Orlovej, oratorium, wystawy. Rydułtowskie Pikotki od listopada nie mają chwili wytchnienia. Praktycznie nie ma tygodnia, by gdzieś nie wystawiały i nie sprzedawały swoich wyrobów.
– Jestem gościem w domu. Zresztą Halina też – mówi Danuta Krajczok, przewodnicząca Pikotek, o Halinie Korbicy, koordynatorce Inicjatywy Obywatelskiej „Pikotki”.
Pracują wieczorami
W przerwach między wyjazdami panie uzupełniają zapasy. To przeróżne szydełkowane czy haftowane aniołki, gwiazdki, bombki, ale też wyroby przydatne nie tylko na święta. Wyrabiają serwetki, bieżniki na stół, nawet bluzki, spódnice i stringi. Przygotować rzeczy do sprzedaży wcale nie jest łatwo, a dawać do handlu byle czego nie chcą. Pracują zwykle wieczorami, za dnia mają inne zajęcia. Raz w tygodniu, co środę, spotykają się na warsztatach w Gimnazjum nr 2 w Rydułtowach, by poklachać, ale też wymienić się wzorami, pomysłami.
Jak kobieta siedzi w domu, to zrzędzi
Szydełkowanie wymaga odpowiednich nici. Te kosztują. Jedna szpulka to wydatek 7 – 9 zł, a wystarcza ledwie na jednego, dwa aniołki. – Nasi mężowie mówią, że mamy drogie hobby. Ale są zadowoleni, że się czymś zajęłyśmy, bo mają cicho – śmieje się Danuta Krajczok.
– Wiadomo, że jak kobieta siedzi w domu, to zrzędzi. A jak ma zajęcie, to jest rzutka i zdrowa – opowiada Halina Korbica.
Wśród Pikotek są panie w różnym wieku, ale w większości to babcie, emerytki. Choć wydawać by się mogło, że mając niejedną wiosnę na karku, chętnie odpoczęłyby w domu, uwielbiają się spotykać na warsztatach. I chętnie biorą udział w kiermaszach czy innych imprezach świątecznych. – Jest masakra, kiedy chcemy zrobić tygodniową przerwę. Nie chcą tego. To są kobiety, które odchowały już wnuki i nie mają za bardzo co robić z wolnym czasem – mówi Halina Korbica.
(tora)