Śmierć przepełniona symboliką
Poseł Grzegorz Janik z PiS-u przyjechał do Rybnika by wpisać się do księgi kondolencyjnej.
– To były trudne chwile. Jechaliśmy dziś pociągiem ze Smoleńska. Wszyscy ciągle cierpimy. Z Przemysławem Gosiewskim mieliśmy jechać razem na wakacje – opowiada poseł Grzegorz Janik z Rybnika, który w trakcie katastrofy lotniczej był w lasku katyńskim.
– Otrzymywaliśmy różne informacje. Najpierw, że była awaria, że jakieś problemy. I w końcu ta smutna, ale prawdziwa, nikt nie przeżył. Była rozpacz i łzy – wspomina poseł Janik z Prawa i Sprawiedliwości. Razem ze swoimi kolegami posłami czekali w lasku katyńskim na Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i swoich kolegów. Nie doczekali się.
– Na miejscu naszych kolegów mogł być każdy z nas. Wielu posłów chciało wziąć udział w uroczystościach w Katyniu. Braliśmy pod uwagę trzy możliwości. Albo jedziemy autobusem, albo samolotem, albo pociągiem. Razem nas było 60 posłów, więc autobus od razu odpadł, pan prezydent podjął wtedy decyzję, że chciałby zaprosić również 15 osób z rodzin ofiar katyńskich. Oczywiście to miejsce w samolocie należało im się bardziej, dlatego wybraliśmy przedziały pociągu – opowiada poseł.
Gdy dowiedział się o katastrofie zamarł. – To było nieprawdopodobne przeżycie. Jakiś koszmar. Przecież to tak nierealna informacja – mówi parlamentarzysta. Wspólnie ze swoimi koleżankami i kolegami tego samego dnia wrócili pociągiem ze Smoleńska do Warszawawy. – W pociągu jechało wielu księży. Przez większość czasu modliliśmy się i milczeliśmy. Nie przespaliśmy ani minuty – dodaje.
Na prośbę Jarosława Kaczyńskiego część parlamentarzystów była również w niedzielę w kaplicy Pałacu Prezydenckiego. Tam wzięli dział w modlitwach. – Jeszcze w piątek byliśmy razem, teraz ich nie ma. Życie na ziemi ma teraz mniejszy sens. osiemnastu parlamentarzystów odeszło. To wielka strata dla państwa polskiego. Jeszcze w środę przy obiedzie z Przemysławem Gosiewskim rozmawialiśmy na temat wakacji. Mieliśmy jechać razem, teraz już jest to nieaktualne – poseł Janik ciągle nie może uwierzyć, że już nigdy nie zobaczy swoich kolegów.
(luk)