Dlaczego Grabaż ponarzekał?
Oczekiwany przez dziennikarzy lider formacji Strachy Na Lachy zjawił się na pokoncertowej konferencji prasowej w niezbyt dobrym humorze.
Na pierwsze pytanie, jak podobał mu się rybnicki koncert, powiedział: – Szczerze? Fatalnie. Nie było żadnej komunikacji pomiędzy nami a publicznością, a reakcje pod sceną można porównać do zawołań „Eeeee, aaaa, Tyyyyy!”– powiedział do zaskoczonych zebranych. – Musicie zrozumieć, że jeśli dedykujemy na koncercie piosenkę Stopie (Piotr „Stopa” Żyżlewicz – dop. red.), który dzisiaj zmarł, a był genialnym muzykiem, wspaniałym perkusistą i wspaniałym człowiekiem, a część publiki reaguje na to śpiewem „Sto lat, sto lat” to się naprawdę odechciewa – dodał. Można się tylko zastanawiać, czy aby na pewno po stronie tej „pijanej”, „młodocianej” publiczności, która zaraz po koncercie SNL tak wspaniale i żywiołowo reagowała na zespół IRA, śpiewając i skacząc w rytm rockowych dźwięków, leżała cała wina za taki, a nie inny obraz piątkowego koncertu w oczach lidera Strachów. – Spójrz, jak ta „pijana” publika się teraz bawi. I to są efekty tanich alkoholi? – zapytał mnie retorycznie jeden z dziennikarzy, kiedy robiliśmy zdjęcia rozśpiewanej i roztańczonej publiczności przed sceną, na której swą energią dzieliła się IRA.
Marek Grecicha