Korki? Na rower!
Dziennikarze „TR” sprawdzili, czym najszybciej poruszać się w Rybniku
Od zeszłego tygodnia dojazd do centrum Rybnika z okolic osiedla Nowiny stanowi spore utrudnienie, szczególnie w godzinach szczytu. Sprawdziliśmy, czy warto stać w korku, czy lepiej wybrać inny środek transportu.
Zapchane osiedle
Kiedy 25 lipca zamknięto rondo Dorsten, zachodnia część miasta niemalże stanęła w miejscu. Korek ciągnął się od okolic ronda zebrzydowickiego, przez ulice Kominka, Hibnera i Kotucza, aż po skrzyżowanie z Rudzką. Jadąc w kierunku Plazy nie było lepiej. – Ta sytuacja będzie tak wyglądać jeszcze przez ok. dwa tygodnie – informuje urząd miasta. Zdecydowanie nie uspokaja to kierowców, bo choć narzekać na roboty drogowe nie wypada – przecież to dla naszego, mieszkańców, dobra – wielu zadaje sobie pytanie, czy można było uniknąć remontowego „przesilenia”. Nowiny są praktycznie odcięte od Rybnika, ul. Budowlanych, teraz rondo Dorsten a za niedługo Wodzisławska w południowej części miasta będą nieprzejezdne. Oznacza to spore nasilenie się ruchu na ulicach na codzień nieuczęszczanych tak często, a co za tym idzie – korki. W tym wypadku dość uciążliwe, bo na trasę, którą standardowo pokonuje się w mniej niż 5 minut, trzeba przeznaczyć teraz kilkakrotnie więcej czasu. Czy warto zatem wsiadać do samochodu, wiedząc, jakie utrudnienia czekają nas w mieście? Może lepiej zainwestować w jednoślady? Albo pójść piechotą?
Do 15.00 spokojnie
Chcąc to sprawdzić, zmieżyliśmy czas podróży każdego ze środków transportu na trasie od ronda zebrzydowickiego do rybnickiego Kampusu w centrum miasta. Na pierwszy ogień poszedł samochód, który prowadził Szymon Kamczyk. Pierwszy test przed godzinami szczytu – w okolicach godziny 14.00. Testowy kierowca dotarł na miejsce o czasie 6:30, nie zgłaszając żadnych utrudnień na drodze. Wybrał trasę ul. Zebrzydowicką, Kominka, Hibnera, Kotucza do ronda wileńskiego, potem Dworkiem w kierunku Plazy, następnie ulicą gen. Hallera oraz Wiejską dotarł na Raciborską skąd skręcając w lewo przed rybnickim Rynkiem znalazł się na Rudzkiej, gdzie – przed budynkiem Uniwersytetu Śląskiego, mieściła się meta. Tą samą trasą pojechał nasz testowy rowerzysta – Marek Grecicha. Nie zjeżdzając z jezdni, zameldował się na kampusie o prawie 4 minut później od kierowcy samochodu, z czasem 10:15. Dla porównania, testowy pieszy, czyli Katarzyna Maciejowska przybyła na kampus z czasem nieco powyżej 18 minut, w tym jednak wypadku nie było żadnych restrykcji względem wybranej trasy. – Oczywiście, że pieszy porusza się wolniej. Nie obowiązują go jednak drogowe remonty i wzdłuż zamkniętej jezdni chodnikiem spokojnie może przejść – mówiła.
Godziny szczytu
Problem zaczął się w godzinach szczytu – okolice godziny 16.00 to początek wzmożonego ruchu i wyraźne utrudnienia na drogach. Jednak nie dla rowerów. Przejeżdzając raz jeszcze tę samą trasę, nasz testowy rowerzysta zameldował się na miejscu o dwie minuty wcześniej niż w pierwszej próbie, bo z czasem 8:01. – Stojące samochody można spokojnie wyprzedzić, nie trzeba się też martwić o ronda i skrzyżowania, bo wszystko stoi – komentował po drugiej próbie czasowej Marek Grecicha. O prawie 6 minut później od jednośladu na mecie pojawił się samochód. Szymon Kamczyk ustalony odcinek trasy przejechał tym razem w czasie 13:40, czyli siedem minut dłużej niż w godzinach, w których ruch uliczny jest mniejszy. – Widać, że kierowcy, mający na co dzień do czynienia z rybnickimi remontami, nauczyli się już omijać centrum. Odczuwalny jest fakt, że kto nie musi jechać samochodem przez Rybnik w godzinach szczytu – nie jedzie. Kierowcy nauczyli się już chyba żyć z korkami – komentował po swojej drugiej próbie.
Koniec dramatu
Faktycznie, pomimo natężenia ruchu w okolicach późnego popołudnia, tragiczna sytuacja z zeszłego tygodnia nie miała miejsca. Nie zmienia to jednak faktu, że przy wyborze środka transportu, którym chcemy się poruszać po zakorkowanym mieście, trzeba się dwa razy zastanowić. Starostwo Powiatowe w Rybniku, które udostępniło Tygodnikowi rower do testów ma w swojej ofercie wypożyczalni także rowery elektryczne. Jeśli więc ktoś męczyć się nie lubi i nie przeszkadza mu przyjemnie wiejący wiatr, a nie ma zamiaru stać w korkach w okolicach osiedla Nowiny i ronda Dorsten, może zrobić tylko jedno – na rower!
(red)