Skomplikowana sprawa 194
Autobus linii 194 jest niezbędny mieszkańcom gminy. KZK GOP wykorzystuje sytuację i co raz szantażuje urzędników, by wyciągnąć więcej kasy.
CZERWIONKA–LESZCZYNY. – To są kajdanki, do których nie ma kluczyka – tak burmistrz Czerwionki–Leszczyn, Wiesław Janiszewski, skomentował sytuację dotyczącą funkcjonowania na terenie gminy autobusu linii 194 po wejściu w życie przepisów nowej ustawy o transporcie zbiorowym. Po ustawie refundacyjnej to kolejny rządowy bubel. Szczególnie dotkliwie bijący w miasta i gminy całego Śląska. Na ostatniej sesji rady miejskiej samorządowcy pytali włodarza Czerwionki–Leszczyn o kwestię e–biletu dla województwa. Przy okazji wyszła sprawa 194.
Każdy sobie rzepkę skrobie
To przysłowie nadzwyczaj dobitnie oddaje całą „urodę” zawartych w ustawie o transporcie zbiorowym zapisów. A w skrócie sens przepisów sprowadza się do tego, że jedna gmina może być członkiem tylko jednego związku zrzeszającego przewoźników. Odwrotnie działa to na tej samej zasadzie – jeden związek może obsługiwać tylko jedną gminę. Ustawa weszła w życie 1 stycznia br. i od tego czasu przedstawiciele śląskich gmin i miast wspierani przez marszałka województwa próbują dogadać się z poszczególnymi związkami i spisać sensowne umowy. – Na Śląsku mamy ten problem, że nie sposób jest się nam zamknąć w obrębie jednej gminy czy nawet powiatu. Dochodzi też kolejny problem a mianowicie, kiedy w rozmowach uczestniczy wiele podmiotów i w grę wchodzą niemałe pieniądze, każdy chce ugrać coś dla siebie – wyjaśnia Grzegorz Wolnik, pełnomocnik burmistrza Czerwionki–Leszczyn ds. inwestycji i promocji oraz radny sejmiku wojewódzkiego. Wszystkie zainteresowane strony regularnie odbywają spotykania w sprawie organizacji komunikacji w regionie, ale z miernym skutkiem. – Kiedy już wydaje się, że wszystko mamy dograne, wstaje przedstawiciel katowickiego KZK GOP i oznajmia, że albo będzie taki, a nie inny zapis w umowie, albo nie będzie umowy w ogóle. No i mamy pozamiatane. Trzeba robić uzgodnienia od nowa – relacjonuje Wolnik.
Przewoźnik szantażysta
W Czerwionce–Leszczynach z transportem publicznym większych problemów nie ma. Gmina jest członkiem jastrzębskiego MZK i ten związek obsługuje praktycznie wszystkie linie autobusowe w gminie. Praktycznie, bo jest jeszcze linia 194 z Leszczyn do Gliwic i z Gliwic do Leszczyn, którą obsługuje KZK GOP Katowice. Przewoźnik nałogowo żeruje na tym, że gminie ten autobus jest potrzebny. 194 to główny środek transportu dzieci i młodzieży do szkół i na uczelnie oraz mieszkańców do pracy. Zdając sobie doskonale sprawę z tego, że gmina z tej linii nie zrezygnuje, co raz winduje ceny za przewozy, szantażując samorząd. – Rozmowa jest krótka – albo płacicie albo wypad, innej dyskusji nie ma. Mieszkańcy muszą mieć dojazd do pracy i szkół, więc płacimy – mówi Grzegorz Wolnik. A opłaty małe nie są, bo na dzień dzisiejszy za wozokilometr gmina musi wydać 4,50 zł co w ciągu roku daje ponad 1,2 mln. zł. Tyle, że mieszkańców Czerwionki–Leszczyn guzik obchodzi „szarpanina” o to, kto więcej zgarnie a kto musi więcej zapłacić. Ludzie wsiadają do autobusu i chcą dojechać do miejsca gdzie zapłacili za bilet.
Za mała rotacja
Na razie gminie udało się znaleźć zgodne z prawem rozwiązanie, by utrzymać 194 na swoim terenie. Rozwiązanie podsunęli prawnicy urzędu marszałkowskiego. Te pieniądze, które dotychczas bezpośrednio były płacone KZK, teraz w formie dotacji dostaje marszałek i to on płaci przewoźnikowi za kursy 194 przez teren Czerwionki–Leszczyn. KZK GOP na utrzymaniu linii 194 nie zależy. Wyliczył bowiem, że ta jedna linia nie przynosi mu ani zbytnich dochodów, ani zbytnich strat. Co więcej uważa, że nie jest ona rentowna. Dlaczego?
Przecież autobus praktycznie przy każdym kursie od Leszczyn do samych Gliwic pęka w szwach? Kwestę tę przewoźnik uzasadnia małą rotacją pasażerów. – Głównie chodzi o to, że skład pasażerski się nie zmienia, bo pasażer, który wsiądzie w Leszczynach na jednym bilecie jedzie aż do Gliwic. Dla KZK GOP linia byłaby wtedy rentowna, gdyby pasażerowie często się zmieniali albo wysiadali co trzy przystanki i kasowali bilety – wyjaśnia Wolnik.
Tak źle, tak jeszcze gorzej
Po takich rewelacjach, jakie czerwioneccy rajcy usłyszeli na sesji, zaczęto zastanawiać się nad innym sposobem zorganizowania transportu do Gliwic. – Czy próbowano zrezygnować z linii 194 i stworzyć linię, być może tańszą w ramach MZK? – dociekał radny Józef Szczekała. Czerwioneccy urzędnicy „odbili się” od przepisów nowej ustawy o transporcie zbiorowym czyli... jedną gminę może obsługiwać tylko jeden związek i w dodatku ta gmina musi być jego członkiem. Innej możliwości nie ma. – Nie możemy tego zrobić, bo MZK nie może wyjechać poza teren naszej gminy. W ramach MZK byłaby to podróż tylko do granicy ze Szczygłowicami. Dalej trzeba byłoby znaleźć rozwiązanie alternatywne np. busiki – tłumaczy burmistrz Czerwionki–Leszczyn, Wiesław Janiszewski. Tymczasem pasażer jadący 194 do Gliwic przejeżdża przez trzy gminy – Czerwionkę–Leszczyny, Knurów i Gliwice. Żeby było zgodnie z prawem musiałby po drodze przesiadać się dodatkowe dwa razy (kasując dodatkowe dwa bilety). – Knurów i Gliwice musiałyby wpuścić MZK na swój teren i przystanki, a nie są tym zainteresowane – tłumaczy włodarz gminy. Nie ma też prawnej możliwości wstąpienia Czerwionki–Leszczyn do KZK GOP. Gmina musiałaby wystąpić z MZK, a wtedy wpadłaby z deszczu pod rynnę, bo musiałaby się głowić nad rozwiązaniem problemu połączeń takich linii jak 311, 310, 312 obsługiwanych przez MZK. Póki co 194 w gminie zostaje, jeździ i jeździł będzie dalej. Pytanie, kiedy KZK GOP znowu zacznie szantażować gminę, by wydoić za tę linię więcej kasy.
Małgorzata Sarapkiewicz