Fala agresji w szkołach gimnazjalnych w całej Polsce
Brak możliwości zapanowania nad młodzieżą, brak chęci i misji, czy też strach przed konsekwencjami? Niedawno „Dziennika Gazeta Prawna” zastanawiał się, jakie są powody wzbierającej fali agresji w polskich gimnazjach – dlaczego nauczyciele nie potrafią zapanować nad tym zjawiskiem, dlaczego władze nic w tym temacie nie robią. TR sprawdził, czy Rybnik cierpi na podobne problemy i jak zamierza z tym zjawiskiem walczyć.
Agresja była, jest i będzie
– Sytuacja jest zatrważająca – mówi prezydent Adam Fudali. – Nie jesteśmy w stanie postawić przy każdym dziecku ochroniarza, który będzie go pilnował. Gdy był system ośmioklasowy mówiło się, że ośmioklasiści prześladują młodsze dzieci, teraz jest podobnie – tylko w systemie trzyletnim – dodaje prezydent.
Według władz miasta, głównym problemem nie są umiejętności nauczycieli w zapanowaniu nad uczniem, a środowisko, z jakiego agresywne jednostki przychodzą do szkoły. – Kiedy ja chodziłem do szkoły, nauczyciel był święty, był autorytetem. Teraz jednak widzimy kompletny zanik autorytetów – kończy.
Rybnickie gimnazja bezpieczne
Wydział edukacji rybnickiego magistratu zaczyna właśnie prace nad tworzeniem projektu mającego na celu doskonalenie zawodowe w gimnazjach oraz pracę z uczniem trudnym i problematycznym. – Mając w Rybniku dużą bazę pedagogów, to właśnie oni są tą pierwszą barierą, która styka się z tego typu zachowaniami i trzeba zwrócić na to uwagę – mówi Joanna Kryszczyszyn, z–ca prezydenta Rybnika. – To nie jest tak, że dziecko jest złe samo w sobie, na to nakłada się mnóstwo czynników i nie można powiedzieć, że tylko gimnazjaliści są agresywni – dodaje.
Kryszczyszyn zwraca także uwagę, że Rybnik jest względnie bezpieczny pod tym kątem. – System kamer, który mamy w gimnazjach i wyszkolona kadra mają zapobiegać eskalacji takich zachowań. Do tego dochodzi fakt, że w naszym mieście nie ma zbyt dużych placówek, więc nad tą młodzieżą jesteśmy w stanie zapanować – tłumaczy z–ca prezydenta.
Raczej wymuszenia niż bójki
Nie jest jednak tak, że w Rybniku gimnazjaliści to najgrzeczniejsze spośród dzieci. Jak przyznaje anonimowy nauczyciel jednej z placówek, czasy się zmieniły i forma agresji również uległa zmianie. – Przejawem agresji były kiedyś bójki w szkole, co jednak skończyło się wraz z zamontowaniem kamer. Monitoring i nauczyciele dyżurujący na przerwach skutecznie powstrzymują uczniów od bójek na korytarzach, zamykania kolegów w toalecie i podobnych przejawów fizycznej agresji. Dochodzą do nas informacje, że uczniowie umawiają się poza szkołą, na boiskach czy na osiedlu i tam „załatwiają swoje sprawy.” – mówi. – W szkole z kolei zdarzają się przypadki wymuszeń. Starsi uczniowie próbują wymuszać od młodszych pieniądze pod sklepikiem szkolnym. Poza tym obserwujemy sporo agresji werbalnej, nie tylko w kłótniach, ale i w rozmowach uczniów czy na lekcjach wychowania fizycznego. Rywalizacja powoduje, że zapominają o kulturze osobistej – kończy.
Sport najlepszym lekarstwem?
W dzielnicach „trudnych” – jak określa to Kryszczyszyn – miasto ma od lat pomysł na walkę z agresją i negatywnymi emocjami. – W takich dzielnicach, gdzie eskalacja agresji w szkole, wymuszeń i kradzieży jest duża, organizujemy zajęcia sportowe, klasy sportowe, SKS. Po to, by ci młodzi ludzie energię, która im zalega, a którą wyładowują na innych, spożytkowali na sport – tłumaczy Joanna Kryszczyszyn. Władze miasta wierzą, że ich działania wystarczą, by agresja w rybnickich szkołach nie stała się zjawiskiem masowym. Oby.
(mark), (an)