Wandale nie mają wakacji
CZERWIONKA, CZUCHÓW. Wandale i złomiarze nagminnie dewastują oraz niszczą place zabaw i skwery.
Place zabaw, które czerwionecki magistrat, rady dzielnic i sołectw budują dla swoich najmłodszych obywateli wciąż padają ofiarami miejscowych wandali i zbieraczy złomu. Pierwsi znaleźli sobie idealną rozrywkę – pozbawieni hamulców przez nadmiar wypitego alkoholu – place zabaw wybrali sobie na miejsca nocnych balang. – Chleją, wydzierają się całymi nocami w niebogłosy. Telefon na policję czy straż miejską niewiele daje, bo kiedy funkcjonariusze podjeżdżają, całe towarzystwo wieje aż się kurzy. Złapią z reguły tego, co jest najbardziej nawalony – stwierdzają mieszkańcy. Obraz po nocnych balangach ludzie widzą już następnego dnia – wymiociny na ławkach i w piaskownicach, połamane i pomalowane urządzenia zabawowe, stratowane kwietniki, zrujnowane klomby, porozrzucane butelki po piwie i wódce. Tak się bawi część czerwioneckiej młodzieży – tej wychowywanej bezstresowo. Swoją cegiełkę do dewastacji dokładają też miejscowi złomiarze. Z terenu byłej kopalni mało co można już wynieść, bo ochroniarze Karbonii pilnują, więc przerzucili się na „metale”. Te bez najmniejszych problemów znaleźć mogą właśnie na placach zabaw.
Obraz nędzy i rozpaczy
Co z tego, że miejsca zabaw dla dzieci są potrzebne. Lokalny, młodzieżowy „element” ma to głęboko gdzieś. To przecież oni są panami oraz rządzą na dzielnicach, wyżywając się na Bogu ducha winnych ławkach i kwiatkach. Nie przepuszczą nawet huśtawkom czy zjeżdżalniom. – Byłam ostatnio z dzieckiem na placu zabaw w Czuchowie. Na zjeżdżalni widnieje wulgarny rysunek. W tego typu „twórczości” bynajmniej nie specjalizują się dzieci, które korzystają z placu zabaw. Szukaliśmy miejsca, gdzie można byłoby usiąść, bo kilka ławek było akurat pokrytych plwocinami. Na kilku znaleźliśmy powycinane nożem napisy – wyznania miłosne i wulgaryzmy – relacjonuje Hanna Piórecka–Nowak, mieszkanka dzielnicy. Niestety taki obrazek stanowi wątpliwą ozdobę skwerku, który ma być miejscem odpoczynku dla dzieci i ich rodziców. Plac zabaw w Czuchowie jest bardzo potrzebny. To miejsce odwiedza bardzo wielu mieszkańców. Szkoda, że „nałogowo” jest dewastowany. – Takim chacharom to ino nogi powyrywać. Jak się takiego złapie to nie wlepiać im mandatu, bo i tak zapłacą rodzice. Na rondzie w Czerwionce powinno się ustawić ławeczkę i zrobić pokaz – tak im wlać, żeby raz na zawsze zapamiętali – nie niszcz co nie twoje – denerwuje się pan Eugeniusz, który zjawił się na czuchowskim placu z 3–letnim wnuczkiem Frankiem. Problem w tym, że w pozostałych dzielnicach i sołectwach lepiej nie jest. Pracownicy ZDiSK nagminnie reperują urządzenia zabawowe na placu zabaw w parku leśnym. Kilka dni temu ktoś urwał tam po raz kolejny dwie huśtawki.
Części trafiły na złom?
Najprawdopodobniej na któreś z miejscowych złomowisk trafiły dwie huśtawki z placu zabaw znajdującego się w Parku Furgoła w Czerwionce. Każda była warta 1,2 tys. zł. – Po prostu ktoś je odciął i zabrał. Podobnie jak ktoś ukradł furtkę prowadzącą na plac zabaw w Książenicach. Wstawiliśmy wprawdzie drugą, ale też długo nie przetrwała. Wprawdzie tym razem jej nie ukradli ale za to zdewastowali. Staramy się doposażać nasze place zabaw, żeby były atrakcyjnymi i bezpiecznymi miejscami, na których można mile spędzić wolny czas, a musimy borykać się z problemami bezmyślnych dewastacji i kradzieży – informuje Artur Szwed z ZDiSK. Pracownicy zakładu na bieżąco dokonują objazdów placów zabaw, monitorując ich stan. Niestety nie są to przyjazne dla oka objazdy. Nie ma bowiem dnia, by na którymś z placów nie znaleźli pozostałości po wandalach. – Na bieżąco sprawdzamy te miejsca. Zależałoby nam jednak na zacieśnieniu współpracy z mieszkańcami. Jeśli ktoś jest świadkiem niepokojących zdarzeń na placach zabaw, niech zawiadomi straż miejską lub policję – mówi Adam Reniszak, komendant straży miejskiej. – Tak, a potem będę musiał iść do banku po kredyt, żeby mieć za co kupić i wstawiać sobie wybite okna – stwierdza jeden z mieszkańców osiedla w Czerwionce. Komendant podkreśla jednak, że ludzie nie powinni się obawiać żadnej zemsty, bo do interwencji wystarczy anonimowy telefon, nie trzeba się przedstawiać.
Żaba straciła głowę
Ostatnią ofiarą wandali padła parkowa żaba. Figurka licząca sobie 50 lat, którą wielu mieszkańców pamięta z parkowej fontanny „U Grzyba” została odnowiona i przeniesiona na skwer w centrum Czerwionki. Razem z wodnikiem i rybą była atrakcją, głównie dla maluchów. Jednak lokalni wandale wymyślili sobie nową rozrywkę i pod osłoną nocy postanowili przenieść żabę na… rondo. Ponieważ ktoś powiadomił policję „przeprowadzka” zakończyła się niepowodzeniem. „Żartownisie”, uciekając przed policyjnym pościgiem, porzucili figurę na środku drogi. Policjanci musieli ją stamtąd usunąć. Niestety w trakcie przenoszenia żabie urwała się głowa. Uszkodzona figura trafiła do ZDiSK. Może uda się ją naprawić. To nie jedyny przykład wandalizmu. Wcześniej ktoś zdewastował oświetlenie budynku Biblioteki Publicznej w Czerwionce. – Ktoś bardzo się natrudził, bo „zadanie” nie należało do najłatwiejszych. Obiekt został bowiem podświetlony od spodu – mówi Hanna Piórecka–Nowak, rzeczniczka czerwioneckiego magistratu. Jak stwierdza Marian Uherek, dyrektor ZGM w Czerwionce–Leszczynach prawdziwą plagą jest mazanie po dopiero co odnowionych elewacjach budynków. Wystarczy, że ekipy remontowe zejdą z rusztowań a chwilę później na murach już widnieją różnej maści bazgroły. Przyglądając się temu, co wyprawia „wyzwolona młodzież” część mieszkańców doszła do wniosku, że może nie warto robić na familokach ścieżki zdrowia, galerii sztuki, nowych ławeczek oraz placu zabaw, bo i tak ktoś to zaraz zdewastuje. Chyba jednak warto. Spokojni ludzie, dzieci i młodzież w Czerwionce–Leszczynach są w zdecydowanej większości. Nie może więc być tak, że mała grupa agresywnych wandali terroryzowała wszystkich a zamiast ładnej i bezpiecznej gminy fundowała im bylejakość.
(MS)