Dom Samotnej Matki znowu w sądzie
CZERWIONKA–LESZCZYNY. Towarzystwo im. Św. Brata Alberta wygrało w sądzie z gminą spór o Dom Samotnej Matki i Dziecka w Leszczynach. To nie koniec sprawy, bo gmina złożyła apelację.
Wciąż nie widać końca konfliktu na linii Towarzystwo im. Św. Brata Alberta a gmina Czerwionka–Leszczyny. Spór toczy się o to, w czyich rękach ostatecznie zostanie Dom Samotnej Matki i Dziecka w Leszczynach. Sprawa ciągnie się już 2,5 roku. Gmina chce odzyskać budynek będący jej własnością, Towarzystwo z kolei chce prowadzić tam azyl dla kobiet. Żadna ze stron nie zamierza ustąpić. Władze Czerwionki–Leszczyn wypowiedziały umowę i żądają zwrotu budynku. Towarzystwo nie chce go oddać, bo uważa, że wszystko to zwykła złośliwość urzędników. – Upartość gminy jest aż nieprzyzwoita – grzmi Andrzej Cacak, szef Schroniska Brata Alberta w Przegędzy, pod administracją którego pozostaje leszczyńska placówka. – W tym budynku powinny znaleźć miejsce kobiety, które tego potrzebują – stwierdza burmistrz Wiesław Janiszewski. Sprawa oparła się o sąd. Wyrok, który już zapadł był niekorzystny dla gminy. Ta złożyła apelację i teraz wszyscy czekają na drugą rundę.
Najpierw dali, potem odebrali
Budynek, który jest przedmiotem konfliktu towarzystwo dostało w 2004 roku. Przekazał je mu ówczesny burmistrz Marek Kornas do wykorzystania go w celach charytatywno–społecznych. Wcześniej jednak budynek był własnością Kościoła, który nieodpłatnie przekazał go gminie. Towarzystwo na własny koszt i własnymi siłami roboczymi zrobiło z ruiny schronisko dla matek z dziećmi. Azyl funkcjonował niedługo. Z początkiem 2010 roku został zamknięty. Zamknęli strażacy, którzy wykazali zaniedbania dotyczące wymaganych dla tego rodzaju placówek norm odnośnie stanu technicznego. Warunkiem ponownego otwarcia było usunięcie „usterek” – zrobienie dodatkowych schodów jako alternatywnej drogi ucieczki, założenie czujników przeciwpożarowych wewnątrz obiektu. W sumie towarzystwo wydało blisko 200 ty. zł. – Zainstalowaliśmy też oświetlenie awaryjne, a w każdym z pomieszczeń specjalne drzwi przeciwpożarowe – mówi Andrzej Cacak. Potem z gminy przyszła nowa umowa z zapisem dotyczącym opłaty za czynsz – rocznie 10 tys. zł. Towarzystwo się nie zgodziło więc gmina wypowiedziała mu umowę i zażądała zwrotu budynku.
Poszli do sądu
Władze gminy stwierdzają, że przez cały czas usiłowały dogadać się z towarzystwem. Droga sądowa miała być najdalej idącą konsekwencją, co w ubiegłym roku wielokrotnie podkreślali włodarze Czerwionki–Leszczyn. – Dokładaliśmy wszelkich starań, by przejęcie budynku nastąpiło w wyniku rozmów pomiędzy przedstawicielami gminy i towarzystwa. Niestety nie udało się – mówi Hanna Piórecka–Nowak, magistracka rzeczniczka. – Gmina zrobiła to złośliwie. Sama chce otworzyć w tym budynku punkt interwencyjny, bo Rybnik taki punkt ma a oni i starostwo nie mają – komentuje krótko Andrzej Cacak. Urzędnicy po zwrot budynku poszli do sądu, ale przegrali. Według sądu, na mocy zawartej umowy gmina nie mogła wypowiedzieć towarzystwu użytkowania obiektu. – Sąd wykpił i oddalił pozew, w którym głównym argumentem było to, że wypowiedziano nam umowę, bo prowadziliśmy dom matki i dziecka niezgodnie z przeznaczeniem – relacjonuje kierownik Cacak. Władze gminy przyjęły wyrok, ale złożyły apelację. – Jeżeli można łamać przepisy prawa, pozostając w zgodzie z prawem – nie mamy czego komentować – podsumowuje burmistrz Wiesław Janiszewski. Teraz obydwie strony czekają, jakie rozstrzygnięcie przyniesie apelacja. – Jestem dobrej myśli. Myślę, że sąd drugiej instancji przyjmie uzasadnienie sądu pierwszej – oznajmia Andrzej Cacak. – Sprawa zakończyła się wyrokiem niekorzystnym dla gminy. Jak się zakończy dowiemy się po decyzji sądu apelacyjnego. Wyrok sądowy może się zmienić – stwierdza Hanna Piórecka–Nowak.
Co dalej z budynkiem?
Przedmiot sporu, czyli budynek stoi sobie i niszczeje. Zrobiony przez towarzystwo remont to dzisiaj, po 2,5 roku „pod kluczem” pieniądze wyrzucone w błoto. Andrzej Cacak wyjaśnia, że chociaż żadna działalność nie jest na jego terenie prowadzona to towarzystwo musi ponosić koszty utrzymania. – Opłaty za licznik wody oraz energię. Ponieważ pozalewało piwnice trzeba pompować wodę – wyjaśnia. Całą sytuacją jest mocno zniesmaczony i zbulwersowany. – Schronisko mogło funkcjonować i przyjmować kobiety. Wciąż odbieram telefony z zapytaniem, kiedy zostanie uruchomione, bo jest wiele kobiet z dziećmi w potrzebie – mówi. – Na tym etapie sprawa z towarzystwem jest traktowana przez nas jako porażka. Przede wszystkim dlatego, że upłynęło kilkanaście miesięcy a pomieszczenia obiektu stoją puste – oznajmia burmistrz Wiesław Janiszewski. Bo gmina też ma wobec niego plany. Chce przejąć obiekt w Leszczynach i wspólnie z powiatem utworzyć tam Ośrodek Interwencji Kryzysowej dla kobiet znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej. – Kobiety powinny znaleźć tam schronienie oraz fachową pomoc, aby móc opuścić to miejsce i się usamodzielnić – wyjaśnia rzeczniczka czerwioneckiego urzędu. Niestety dopóki nie zapadnie wyrok w drugiej instancji żadna ze stron nie może w budynku nic robić.
(MS)