W ręku różaniec, na stopach odciski
67. raz pielgrzymi z Rybnika i okolicznych miejscowości wyruszyli na rybnicką pielgrzymkę na Jasną Górę w Częstochowie. Kilka tysięcy osób przeszło prawie 115 km z modlitwą na ustach.
W pielgrzymce oprócz rybniczan udział wzięli wierni z Wodzisławia, Świerklan i gmin powiatu rybnickiego, Rydułtów, Żor, Orzesza oraz z Jastrzębia i Pszowa. Ci ostatni wyszli już dzień wcześniej, aby dotrzeć do Rybnika i dołączyć do pozostałych. Pątnicy rozpoczęli marsz od mszy w bazylice św.Antoniego, którą celebrował metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Pielgrzymów pożegnał prezydent Rybnika, Adam Fudali, który tradycyjnie przekazał również gadżety promocyjne miasta. Upominki pątnicy podarują ludziom dobrej woli, którzy na trasie pielgrzymki przygarną ich pod swój dach i będą służyć pomocą. Trasa jest bowiem długa i męcząca. Do przejścia mają niespełna 115 km, przechodząc m.in. przez Gliwice, Tarnowskie Góry, Kamienicę Śląską i Psary, by w końcu dotrzeć na Jasną Górę. Wszystkim kieruje ks. Marek Bernacki, który jest jednocześnie budowniczym nowego kościoła w rybnickiej dzielnicy Nowiny.
Nie tylko marsz
Każdego dnia tegorocznej pielgrzymki ukazywana była inna alegoria Kościoła, którą wierni mogli kontemplować podczas wieczornych nabożeństw i w drodze. Nie brakowało śpiewu i wspólnych modlitw. W pielgrzymowaniu towarzyszyli także biskupi. W piątek w Miotku mszę odprawił ks. bp Jan Kopiec z Gliwic, a kiedy w sobotę pątnicy dotarli do wałów jasnogórskich, nabożeństwo celebrował abp Wiktor Skworc, który wcześniej żegnał grupy wiernych w Rybniku. Po mszy w Częstochowie część pielgrzymów wróciła do Rybnika autokarami, ale zdecydowana większość została na nocnym czuwaniu. Później przez niedzielne przedpołudnie pielgrzymi uczestniczyli jeszcze w nabożeństwach, by przed 17.00 wrócić do Rybnika. Tu w bazylice podziękowali za dar pielgrzymki.
Dodaje energii
Choć maszerowanie przez ponad 100 km jest na pewno męczące, wielu pielgrzymów twierdzi, że to ładuje ich duchowe akumulatory. – Pielgrzymuję już 21. raz. Jeszcze w pracy postanowiłam sobie, że po przejściu na emeryturę zacznę pielgrzymować. Kiedy przeszłam na emeryturę i nie miałam co robić, wybrałam się pierwszy raz. Tak się to zaczęło. Zawsze przed wyjściem rozmawiam ze swoimi nogami, żeby nie odmówiły mi posłuszeństwa. Muszą dać radę. Zawsze mam jakąś intencję, a nawet kilka. Niestety jest jeszcze wiele rzeczy o które musimy się modlić – mówi 79–letnia Zyta Gawełczyk z parafii św. Jadwigi na Nowinach, dodając, że najbardziej w rybnickiej pielgrzymce ceni sobie możliwość odcięcia się od wszystkiego wokół i spokojnej modlitwy.
Szymon Kamczyk