Co zabiło ryby w leszczyńskim stawie?
Przez kilka dni ze stawu w Leszczynach wędkarze wyciągali śnięte ryby. Sprawą zajęły się służby gminne i policja.
Martwe leszcze, amury, ponad metrowe tołpygi, kilkukilogramowe karpie oraz wiele drobniejszych ryb znaleźli w stawie przy Rodzinnych Ogródkach Działkowych „Pod Dębami” opiekujący się nim wędkarze. Przez kilka dni z rzędu wyciągnęli ze stawu kilkanaście kilogramów śniętych ryb.
Zakaz wstępu
Martwe ryby były wszędzie – w stawie oraz ciekach wpływających i wypływających ze stawu. Teren wyłączono z użytkowania. Został zabezpieczony, ogrodzony taśmą i oznakowany tablicami informacyjnymi „zakaz wstępu i łowienia”. Straty wstępnie oszacowane zostały na kilka, a może nawet kilkanaście tysięcy złotych. Nie wiadomo, jakie są losy innych ryb – szczupaków, karasi czy płoci, bo na pełne oszacowanie strat dotychczas nie pozwalała pokrywa lodowa. Po odkryciu znaleziska wędkarze uderzyli na alarm. Powiadomione zostały służby gminne oraz policja. Opiekujący się stawem podejrzewają, że przyczyną „masowej zagłady” ryb prawdopodobnie jest zatrucie wody w stawie ściekami komunalnymi z osiedla Leszczyny. – Podstawowym źródłem zasilania w wodę stawu hodowlanego jest ciek biegnący spod leszczyńskiego lasu obok ogródków działkowych i „zameczku”. Do tego cieku z urządzeń kanalizacyjnych są odprowadzone rury o dość dużej średnicy. Jest prawdopodobne, że te urządzenia uległy jakiemuś uszkodzeniu. Stąd przez kilka dni dochodziło do systematycznego zanieczyszczania stawu – mówią leszczyńscy wędkarze. Czy faktyczne ścieki uśmierciły ryby? Dokładnie nie wiadomo. Kilka osób sugeruje, że być może przyczynę stanowi podduszenie się ryb, co miałoby być spowodowane zalegającą na stawie grubą warstwą lodu. Jednak wędkarze przypominają o zatruciu stawu ściekami, które na mniejszą skalę i z mniejszymi skutkami miało miejsce ponad rok temu. Wówczas, któryś z czyścicieli szamb wypuścił zawartość beczki w początkowej części cieku, swoją cegiełkę dołożyli też mieszkańcy kilku posesji znajdujących się w tym terenie.
Badają wodę
Przyczynę wyjaśniają odpowiednie służby – policja, straż miejska oraz pracownicy urzędu, w tym wydziału ekologii. – Od 12 lutego Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji wraz z funkcjonariuszami straży miejskiej kontrolują pod względem odprowadzania nieczystości płynnych nieruchomości usytuowane wzdłuż cieku wodnego. Ta kontrola ma potrwać kilka dni, a o jej ustaleniach z pewnością poinformujemy – mówi Hanna Pióreczka-Nowak, rzeczniczka urzędu w Czerwionce-Leszczynach. Osobne postępowanie w sprawie prowadzi policja, która pobrała próbki wody ze stawu. W ub. tygodniu policjanci z komisariatu policji w Czerwionce-Leszczynach czekali na decyzję prokuratury, żeby móc oddać próbki do badania, do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Wyniki tych badań dadzą odpowiedź na pytanie co rzeczywiście zabiło ryby w leszczyńskim stawie.
Niestety, do zakończenia śledztwa dostęp do stawu został ograniczony. Należy mieć nadzieję, że jeśli to wina „człowieka” to sprawcy zostaną ustaleni i ukarani, a życie w stawie wróci do równowagi. Teren stawu to nie tylko miejsce spotkań wędkarzy. To również ulubione miejsce spacerowe mieszkańców z uwagi na jego urok i usytuowanie na trasie utworzonej tu kilka lat temu ścieżki „Wśród leszczyn i śladów Bartelta”.
(MS)