Czy wychowawczyni zaszła w ciążę z podopiecznym? Plotka czy skandal?
Zaczęło się od anonimowego listu, w którym znalazły się poważne oskarżenia pod adresem wychowawczyni z Powiatowej Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Czerwionce-Leszczynach. Choć prawdę swoimi kanałami próbowali ustalić dziennikarze, samorządowcy, a nawet władze powiatu – faktów wciąż jest niewiele.
– Ona zawsze miała słabość do tego chłopaka, nie kryła się z tym – mówi jedno z naszych źródeł, pracownik domu dziecka w Czerwionce-Leszczynach. – Dyrektor jak i pracownicy naszej jednostki mają praktycznie stuprocentową pewność, że to nie jest tylko plotka, że to się stało naprawdę. Jednak tego nikt głośno nie powie – dodaje.
Według informacji, które udało nam się zebrać, do całej sytuacji doszło na przełomie 2011 i 2012 roku. Opiekunka uwiodła swojego siedemnastoletniego podopiecznego. Chłopak spędził w domu rodzinkowym w Czuchowie trzy miesiące. To tam zawiązała się ta znajomość.
Gdyby tak zrobił facet, trafiłby przed sąd
Jeden ze znanych samorządowców z Czerwionki-Leszczyn także interesował się tą sprawą. Wywiadu udziela nam anonimowo. – Proszę zrozumieć, nie chodzi tylko o mnie, ale także o ludzi, z którymi współpracowałem – argumentuje. Polityk twierdzi, że sprawa wcale nie jest zamknięta. – Ani dyrektor Blot, ani kierownik Skiba z PCPR tego panu nie potwierdzą, jednak z ustalonych przeze mnie informacji wynika, że najbardziej zależało im nie na rozwiązaniu, lecz wyciszeniu sprawy – stwierdza. – Ustaliłem, że dyrektor Blot jest praktycznie pewny, że do całej sytuacji doszło, że ta pani nosiła dziecko swojego wychowanka – dodaje.
Podobnie całą sytuację zarysowują pracownicy PPOW w Czerwionce-Leszczynach, którzy oficjalnie nie chcą podawać żadnych informacji. W rozmowach poza protokołem wszyscy nasi rozmówcy potwierdzają jednak wersję samorządowca. – Prawda jest taka, i to potwierdzi panu każdy, kto pracuje z dziećmi, że gdyby w tej sytuacji trafiło na mężczyznę, który zapłodnił siedemnastolatkę, już siedziałby w więzieniu. A takie zachowanie władz, które nie sprawdzają tak poważnych oskarżeń, jest cichym przyzwoleniem – mówi kolejny opiekun z PPOW.
Nie ma potwierdzenia
Piotr Blot, dyrektor PPOW w Czerwionce-Leszczynach całą sprawę nazywa plotką, jednak, jak twierdzi, wykorzystał wszelkie możliwości, by sprawdzić tę sprawę. – Nie zrobiono badań DNA, a szczytem niegrzeczności było spytanie tej pani, czyje jest jej dziecko – mówi dyrektor Blot. – Ta pani zaprzeczyła wszystkim wątpliwościom, jednak oznajmiła, że do pracy po okresie macierzyńskim już nie wróci – dodaje. – Ja mam niestety związane ręce. W sytuacji, gdy nie jestem pewny, nie mogłem tej pani zwolnić dyscyplinarnie – mówi Blot.
Dyrektor nie skorzystał jednak z przysługującego mu prawa do wglądu w akt urodzenia dziecka, o czym zapewniła nas Aleksandra Chudzik, wicestarosta powiatu rybnickiego. Opierał się tylko i wyłącznie na rozmowie z opiekunką. Kierownik PCPR nie widzi w tym żadnego problemu: – Dyrektor nie wchodzi przecież swoim pracownikom do łóżka, nie ma także możliwości sprawdzenia ojcostwa – informuje Ewa Skiba. Piotr Blot nie rozmawiał także z chłopakiem, który według plotki jest ojcem dziecka. – Standardowe rozmowy na temat życia w domku odbywają się regularnie, gdzie pytam młodych, jak im jest, czy ktoś ich krzywdzi, jak wygląda współpraca z wychowawcami. Nie dostałem sygnału, że to mogłaby być prawda. Z tym chłopakiem nie rozmawiałem. On był u nas trzy miesiące, nie ma z nim kontaktu – przekonuje dyrektor placówki.
Sprawa nierozwiązana
O całej sytuacji dowiedział się również Jan Tokarz, pochodzący z Czerwionki-Leszczyn samorządowiec, przewodniczący rady powiatu rybnickiego. – O zamieszaniu dowiedziałem się z mediów, zadzwoniono do mnie w celu skomentowania sprawy. Postanowiłem zrobić swoje małe śledztwo, popytać, gdzie się da. Wszędzie – u dyrektora, u pani kierownik PCPR i pani wicestarosty usłyszałem, że to tylko plotka – mówi Tokarz. – Cały czas martwi mnie właśnie jedna rzecz. Skoro to plotka, tym bardziej powinno nam zależeć, by ją rozwiać. Potwierdzić, albo zanegować, ale zrobić to jednoznacznie. Z tej sytuacji można wyjść z twarzą. To, że w tej sprawie nic się nie zrobiło, nikomu nie służy – dodaje samorządowiec.
Opiekunka formalnie nadal zatrudniona jest w PPOW w Czerwionce-Leszczynach. Dziecko urodziło się jesienią zeszłego roku. Według ustalonych przez nas informacji, nie sprawdzono żadnych faktów w tej sprawie, dyrektor nie skonfrontował słów Izabeli G. z aktem urodzenia dziecka. Uwierzył jej „na słowo”. „Na słowo” dyrektorowi uwierzyła także wicestarosta powiatu rybnickiego, zapewniając nas, że w sprawa jest już zamknięta, a wszystko zostało sprawdzone. Plotkom dawać wiary nie można. „Słowo” – jak się okazuje – też budzi wiele wątpliwości.
Marek Grecicha