Droga Rybnik-Rybnik, czyli wielki wojewódzki projekt to pic?
Droga Pszczyna-Racibórz miała być sztandarowym projektem województwa. Przelotówka łącząca kilka gmin, nowoczesna, szybka droga, która pozwalałaby przemieszczać się bez problemowo i bezkolizyjnie. Miała, gdyż z wszystkich gmin, które zgłosiły akces do Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego, na listę zaakceptowanych przyjęty został tylko Rybnik.
Miasto znalazło się w dwudziestce szczęśliwców. Reszta gmin musi obejść się smakiem. Według opracowanego na lata 2014–2020 RPO drogą Pszczyna-Racibórz dojedziemy... z ulicy Gotartowickiej na Sportową. Miasto cieszy się, że projekt został zakwalifikowany, pytanie jednak brzmi, co jeśli gminy powiatu raciborskiego nie dadzą rady?
Rybnik zagrał vabank
Gdy inne gminy ospale zabierały się do przygotowań w kwestii drogi Pszczyna–Racibórz, Rybnik podjął duże, często ryzykowne kroki, by do jej realizacji doszło jak najszybciej. – To było spore ryzyko. Nie wiedzieliśmy, czy faktycznie ten projekt będzie dla województwa ważny. Jednak postanowiliśmy zagrać vabank i udało się – mówi Adam Fudali. – Pełną gotowość miasta w zakresie dokumentacji i formalnych pozwoleń planujemy na początek przyszłego roku – dodaje prezydent.
Dzięki temu Rybnik ma z RPO otrzymać aż 300 mln złotych, czyli dotację maksymalną. To pozwoli na sfinansowanie znacznej części projektu, który wyceniony został na 560 mln zł. – To dla nas naprawdę dobra wiadomość. Ostatnią rzeczą, jakiej byśmy chcieli to rozczłonkowanie tej dotacji, lub przeniesienie do rezerwy. Dzięki temu, że nam się udało, jesteśmy o krok bliżej celu. Jednak daleka jeszcze do niego droga – zapowiada Fudali.
To, że Rybnik faktycznie 300 mln złotych dostanie nie jest jeszcze wcale pewne. Sprawa jest bowiem dużo bardziej skomplikowana niż się wydaje. Zarząd województwa przedstawia projekt RPO Parlamentowi.
Dzielenie skóry na niedźwiedziu
To tam zapada decyzja, by Śląsk dostał nań zielone światło. Wtedy dopiero województwo musi stoczyć bój najważniejszy – z Brukselą. – Środku unijne pozyskać będzie coraz trudniej. Mówiąc o 300 mln złotych w RPO, mówimy tak naprawdę o dzielniu skóry na niedźwiedziu. A ten niedźwiedź jest jeszcze głęboko w lesie – komentuje Adam Fudali.
Niemniej jednak, dla Rybnika sprawa i tak jest łatwiejsza niż np. dla powiatu raciborskiego. Tamtejszy projekt znalazł się na liście rezerwowej nie przez przypadek, gdyż od dawna już media spekulowały, że w temacie drogi Pszczyna-Racibórz robi się tam niewiele. Nie zmienia to faktu, że władze Raciborza i powiatu raciborskiego są zaskoczone i oburzone decyzją zarządu województwa. – Ruszyła procedura przetargowa, termin wykonania dokumentacji jest tam określony, na 2015 rok ma być gotowa – wyjaśnia Mirosław Lenk, włodarz Raciborza. Przypomina, że poprzedni marszałek Adam Matusiewicz określił budowę drogi jako priorytet dla województwa, mówił to w obecności kamer, spisał stosowne porozumienie z samorządowcami Raciborszczyzny i nie tylko. – Dlaczego teraz prezentuje się ten temat w formie rankingu? – pyta Lenk. Zdaniem prezydenta stanowisko nowego zarządu w tej sprawie – traktowanie inwestycji w kategorii rezerwowej – jest przez Racibórz nie do przyjęcia.
Skandaliczna, czy nie – decyzja władz województwa niesie za sobą przynajmniej dwie konsekwencje. Pierwsza – do Raciborza drogą Pszczyna-Racibórz(!) możemy nie dojechać. Druga – kolejny raz życie samorządowców uczy działania, a czasem ryzyka. Choć, gdyby scenariusz był inny i projekt przelotówki zupełnie zarzucono, to właśnie Lenk i jego strategia wolnych kroków okazałyby się właściwe. A Adam Fudali dołączyłby do grona oburzonych.
(mark)