Dreszczowiec w Bełku – wygrana rzutem na taśmę
PIŁKA NOŻNA – Klasa okręgowa.
Nikt chyba nie spodziewał się takich emocji w meczu LKS Decor Bełk i Unii Kosztowy. Siedem bramek, kilka żółtych kartek i trener wyrzucony do szatni.
Gospodarze zaczęli to spotkanie z większym animuszem. Piłkarze Bełku co rusz próbowali atakować bramkę Unii, a najaktywniejszy z nich – Piotr Bysiec – miał trzy sytuacje stuprocentowe. Po jednej z nich sędzia odgwizdał faul na obrońcy i gol nie został Byścowi uznany, druga skończyła się plasowanym strzałem, po którym tylko o centrymetry piłka minęła lewy słupek bramki. Trzecia próba zakończyła się golem. Po zamieszaniu w polu karnym to właśnie Bysiec stanął przed pustą bramką i pozostało tylko umieścić piłkę w siatce. Choć od 35. minuty to Bełk prowadził, ciężar gry wzięli na siebie piłkarze Unii Kosztowy, próbując doprowadzić do wyrównania jeszcze przed przerwą. Ich ataki, choć w głównej mierze bezskuteczne, w końcu przyniosły efekt. Niepotrzebna zabawa w polu karnym obrońców Bełku poskutkowała przejęciem piłki, napastnik gości chciał przebić się przez ostatniego z obrońców, co skończyło się niepotrzebnym faulem tego drugiego. Do „jedenastki” podszedł Dariusz Kohut i w 45. minucie wyrównał wynik spotkania.
Na drugą połowę to piłkrze LKS Decor Bełk wyszli bardziej zmotywowani. Już 9 minut po gwizdku rozpoczynającym swojego drugiego gola, znów po sporym zamieszaniu w polu karnym zaliczył Bysiec. Wtedy jednak znów coś zacięło się w grze bełkowian. Prowadząc, oddali pole gościom, a ci skrzętnie ich za to ukarali. Dwie minuty po bramce Byśca na 2:2 wyrównuje Robert Wlazło, ładnym strzałem sprzed pola karnego. W 60. – jest już 2:3 dla Unii. Tym razem strzelcem okazał się młodzik, Michał Śliwiński. To podrażniło gospodarzy, którzy przez ostatnie pół godziny desperacko próbowali uratować choć jeden punkt na swoim boisku. I znów na ratunek przyszedł niezawodny Bysiec – w 68. minucie umieszcza futbolówkę w siatce gości, kompletując przy tym hat-tricka. To jednak nie był koniec emocji. Kosztowianie gubili się w ataku, zamknęli się więc na swojej połowie, by przetrwać nawał gospodarzy. Gdy wydawało się, że próby bełkowian spełzną na niczym, po kolejnym błędzie w polu karnym gości do piłki jako ostatni dopadł Łukasz Święty, kapitan Bełku, i to on dał swojej drużynie trzy punkty. Trener Unii Kosztowy, Janusz Semerga, miał spore trudności z pogodzeniem się z faktem, że po tak ciężkim meczu zwycięstwo i remis wyślizgnęły się z rąk kosztowian, za co – po użyciu kilku niewyszukanych słów w kierunku sędziego głównego – został wyrzucony z boiska. Bełk zabezpieczył kolejne, istotne trzy punkty, styl w jakim udało się to jednak osiągnąć pozostawia wiele do życzenia.
(mark)
LKS Decor Bełk - LKS Unia Kosztowy 4:3
BRAMKI: Bysiec (35., 54., 68.), Święty (86.) – Kohut (45. k), Wlazło (56.), Śliwiński (60.)
BEŁK: Podpłoński, Kaczmarczyk, Święty, Polak, Stanek, Horny (66. Stryczek), Jasiczek, Gabryś (46. Cieślak), Obarski (70. Adamkowski), Bysiec, Kupis (11. Stajer).
PO MECZU POWIEDZIAŁ:
Jacek Polak, trener LKS Decor Bełk: Mecz mógł się podobać kibicom. Dużo bramek, trudny przeciwnik. Mamy trzy punkty, ale styl w jakim to osiągnęliśmy pozostawia wiele do życzenia. Trzeba będzie popracować, szczególnie nad obroną. Dziwne jest to, że w meczach kontrolnych to właśnie ta formacja spisywała się najlepiej, z atakiem były problemy. W sezonie jednak jest odwrotnie. Następny mecz gramy w Imielinie, i co najgorsze kilku kluczowych zawodników – w tym Obarski i Bysiec – będzie pauzowało za kartki. Na własne życzenie, niestety. Co do rzutu karnego, to tutaj bym nie polemizował. Muszę przyznać sędziemu rację, szczególnie, że to nasi obrońcy sami go sprokurowali – wymieniając piłkę, zamiast wybić ją w pole.