Nieobiektywnie: Sentyment do Makosza
Marek Grecicha dziennikarz Tygodnika Rybnickiego.
W niedawnej rozmowie z Arkadiuszem Żabką z Radia 90 poruszyliśmy temat wygranej Józefa Makosza w Rybniku. Dziennikarz radiowy stwierdził, że w Rybniku wciąż bardzo silny jest sentyment do Makosza. Po moim spotkaniu z byłym prezydentem Rybnika bardzo trudno się z tym nie zgodzić. Bo fakt, że Józef Makosz wygrał w Rybniku to jedno, ale sposób, w jaki odnoszą się do niego mieszkańcy to drugie. Podczas naszej ponad godzinnej rozmowy na rybnickim Rynku kilkakrotnie podchodzili do nas mieszkańcy – starsi i młodsi. Witali się, pozdrawiali, mówili, że głosowali, albo że zagłosowaliby znowu. Jedni wspominali dawne czasy, inni życzli powodzenia w przyszłych wyborach. Według byłego prezydenta przyszłych wyborów już dla niego nie będzie. Makosz, gdy dotarłem na Rynek, trzymał w ręku numer „Tygodnika”, który ukazał się zaraz po wyborach. – Dobrze napisaliście, naprawdę te wybory to było moje „adieu” z polityką. Nie „au revoir”, czyli „do widzenia”, lecz właśnie „adieu” – „żegnajcie” – powiedział Makosz.
Biorąc pod uwagę to, z jaką rezerwą traktować trzeba wszelkie obietnice polityków mam jedno tylko zastrzeżenie – sytuacja Makosza to tak naprawdę wybór tragiczny. Z jednej strony bowiem mieszkańcy dali wyraźny sygnał, że nazwisko byłego prezydenta wciąż coś w Rybniku znaczy, może nawet całkiem sporo. Z drugiej jednak strony, łamiąc dane słowo, a zarzekał się Makosz kilkakrotnie, stanie się mało wiarygodny. A może na wiarygodności właśnie najbardziej mu zależy.