Nieobiektywnie: Komunikacja miejska to żart
Komentarz Marka Pietrasa – Redaktora naczelnego Tygodnika Rybnickiego.
Piątek. 28 czerwca. Przystanek na Chabrowej. Godz. 7.39 – odjeżdża autobus linii 48. Mimo, że biegną do niego dwaj młodzi ludzie. Chcieli zdążyć na zakończenie roku w swojej szkole. Kierowca nie popatrzył jednak w lusterko, wymuszając pierwszeństwo, które wg przepisów mu przysługuje i odjechał. Podchodzę bliżej i sprawdzam na rozkładzie. Miał odjechać o 7.42, czyli powinien stać na przystanku jeszcze 3 minuty. Podchodzę do chłopaków, daję im wizytówkę i proszę o informacje, czy zdążyli do szkoły. Jeżeli nie, poprosimy kierowcę autobusu, żeby wystawił im usprawiedliwienie. Dzień później dostałem mejla. Zdążyli. Kolega jechał autem i ich zabrał.
Sobota. 29 czerwca. Przystanek na Chabrowej. Godz. 19.50, cztery minuty później ma jechać autobus linii 43. Nie ma go ani o 19.54, ani kwadrans później. Zdecydowałem się na autobus, stosując się do apelu, że wieczorem jest półmaraton i lepiej do centrum dotrzeć komunikacją miejską. Okazuje się, że jest to niewykonalne.
Na transport i łączność Miasto Rybnik wydaje rocznie przeszło 50 mln zł. Na sam lokalny transport zbiorowy przeszło 25 mln. Dlaczego więc komunikacja miejska nie działa jak profesjonalna firma, a przypomina bardziej kiepski żart?
Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć już w kolejnym numerze „Tygodnika Rybnickiego”. Jeżeli i Wy macie jakieś uwagi, pytania odnośnie rybnickiej komunikacji miejskiej piszcie na mejla: tr@nowiny.pl.