Prezydent Fudali ma się coraz lepiej, choć plotka głosiła co innego
Nocą, 25 czerwca, do niemal każdej redakcji na Śląsku wpadła informacyjna „bomba”. Prezydent Fudali nie żyje. Telefony urywały się pracownikom magistratu – zastępców prezydenta, pracowników wydziału informacji i rzecznika prasowego wyciągano z łóżek i wyrywano do odpowiedzi. Mogli spać spokojnie, Fudali wraca do zdrowia.
– Jeśli mówią o kimś, że zmarł, będzie żył jeszcze bardzo długo – powiedział pół żartem pół serio prezydent Śmigielski, relacjonując całe zamieszanie rybnickim radnym. – Chciałbym uspokoić wszystkich, że prezydent żyje i ma się coraz lepiej. Rozpowszechniła się dziwna plotka, a mnie obudzono o czwartej nad ranem w tej sprawie. Przykro mi i ubolewam, że w ogóle ktoś rozpowszechnia takie informacje – dodał Śmigielski.
Śpiączka i przebudzenie
Fudali jeszcze w zeszłym tygodniu znajdował się na oddziale intensywnej terapii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Nr 3 w Rybniku. Jego stan jest stabilny, choć nie obyło się bez komplikacji.
Po odbyciu koniecznych do wykonania dwóch zabiegów operacyjnych stan prezydenta pogorszył się na tyle, że przeniesiony musiał zostać na OIT. Tam wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej, z której z początkiem zeszłego tygodnia został wybudzony. I jak się okazuje, chciałby już wrócić do pracy. – Rozmawiałem z panią prezydentową, która poinformowała mnie, że prezydent nabiera sił i zdrowia znacznie szybciej, niż zakładano wcześniej. Jest bardzo ruchliwy, chce wstawać z łóżka i wracać do pracy – mówił Śmigielski.
Prezydent jednak jeszcze w szpitalu poleży, gdyż dla jego osłabionego organizmu kluczowym jest, by jak najmniej kontaktował się z osobami „z zewnątrz”. – Nawet grypa czy angina mogą mieć w tej sytuacji bardzo poważne konsekwencje – mówi Śmigielski, zapewniając jednak, że wszystko jest na dobrej drodze.
Ścieżka zdrowia
Prezydent w tym roku w szpitalu spędził już sporo czasu. Każdy kolejny pobyt i informacja o zabiegach czy stanie zdrowia przynosiły nowe teorie i domysły, jak na dziś wygląda kondycja najważniejszego człowieka w Rybniku. – Doskwierają mi dwie sprawy – jedna to problem gastryczny, związany z jelitami. Druga – kręgosłup. Ta druga sprawa ciągnie się już za mną miesiącami. Po rozmowach z lekarzami dochodzę do wniosku, że choruję na tzw. choroby cywilizacyjne. Stres i mój tryb życia w końcu zaczęły odbijać się na układzie pokarmowym, nerwowym, a także na kręgosłupie. Gdy powiedzieli mi to po raz pierwszy, bardzo trudno mi było w tę chorobę uwierzyć – mówił pod koniec kwietnia, po powrocie z półtoramiesięcznego pobytu na leczeniu, Adam Fudali.
(mark)