Bełk wodą stoi! Na boisku wykopali studnię
Od lat wiadomo było, że w Bełku wody w gruntach dostatek. Zarząd klubu Decor Bełk postanowił to wykorzystać i od pewnego czasu bełkowska drużyna wodę czerpie z głębokiej studni. Jak przyznają gospodarze, takie rozwiązanie to sama oszczędność.
– O tym, żeby w końcu rozwiązać problem wody rozmawialiśmy już dobrych parę lat – mówi Henryk Kubasa, członek zarządu. – Potrzebujemy jej przecież na bardzo dużą skalę – dodaje.
Rzeczywiście, wody potrzeba sporo. Klub podlewa dwa boiska, do tego woda konieczna jest do kąpieli czy mycia pomieszczeń. – Biorąc pod uwagę rozwój klubu, wody potrzeba coraz więcej, a używanie jej na taką skalę wiąże się niestety z wydatkami – dodaje członek klubu. Działania zarządu w końcu przyniosły efekt.
Z gminnej kasy
Pieniądze do projektu dołożyła gmina, a cała inwestycja kosztowała około 40 tys. złotych. – Wiadomo, że część z tej kwoty musieliśmy zdobyć sami, jako wkład własny – mówi Jan Haim, gospodarz obiektu, na którym trenują piłkarze Decor Bełk. 20 procent całej wartości projektu bełkowianie uzbierali wspólnymi siłami. Zrzucał się zarząd, piłkarze, kibice, mieszkańcy i sponsorzy. – Na szczęście nam się udało i teraz możemy się cieszyć z niemal nieograniczonego dostępu do wody – przyznaje Haim. Kubasa mu wtóruje, mówiąc: – Tej wody nie zabraknie. Kiedyś się mówiło, że nazwa „Bełk” pochodzi od „bełkotania” wody, którą niegdyś słychać było wszędzie. Nasza miejscowość znajduje się na ogromnych połaciach wód gruntowych, stąd pomp takich jak ta u nas znajduje się w okolicy jeszcze kilka – dodaje.
Studnia na boisku ma głębokość 39 metrów. – Woda pokazała się już na 8 metrach. Jednak była „kalna”, a nam zależało na czystej, wypłukanej i przefiltrowanej wodzie. Oprócz podlewania boiska, będą się w niej jeszcze kąpać piłkarze, będziemy nią myć, czy nawet kawę z niej robić. To musiała być woda o wysokiej jakości i dlatego wykopano tak głęboką studnię – mówi Haim.
Czysta oszczędność
Jak się okazuje, pomysł bełkowian ma zamiar podchwycić Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który jest właścicielem obiektu w Bełku. – Już wiemy, że MOSiR zadeklarował chęć budowy takiego rozwiązania na obiektach w całej gminie, gdyż już po wstępnych kalkulacjach będzie to ogromna oszczędność – mówi Henryk Kubasa.
Jak bardzo potrzebna jest woda widzimy obecnie. Niepodlewane boiska straszą spaloną trawą, gleba jest sucha i okres regeneracji murawy znacznie się wydłuża. Tego problemu nie ma jednak w Bełku, gdzie oba boiska są idealnie zielone. Jan Haim jako przykład tego, jak działa na trawę słońce pokazuje pas zieleni obok boiska. Na nim, niemal na środku, spory zazieleniony okrąg. Dokoła niego trawa sucha i spalona. – Tutaj, w trakcie ostatniej imprezy na boisku, znajdował się natrysk – wskazuje na zielony okrąg. – Wyraźnie widzimy, gdzie woda docierała i jaki efekt ma podlewanie murawy. Gdybyśmy tego nie robili na taką skalę przed sezonem, za tydzień gralibyśmy na klepisku – dodaje Haim. Bełkowianie swe rozgrywki zaczynają już 10 sierpnia. Do tego czasu wszystko ma być dopięte na ostatni guzik, ale wygląda na to, że o stan murawy nie muszą się martwić.
(mark)