Danuta Sarna z MDK o swojej pracy
Młodzieżowy Dom Kultury w Rybniku ma szczęście do nauczycieli. Bogata kadra ciekawych ludzi to jeden z powodów, dla których zajęcia w MDK cieszą się od lat ogromną popularnością. Jedną z takich osób jest Danuta Sarna, z–ca dyrektora MDK, prowadząca zajęcia z plastyki. Na tym jednak jej rola się nie kończy.
Marek Grecicha: – Niedawno wróciła pani z pleneru – formy, na którą w tym roku zdecydował się dom kultury. Może zacznijmy właśnie od tych wyjazdowych zajęć.
Danuta Sarna: – Plener „Pozytywka” organizowany był przez stowarzyszenie „Strefa WZW – Wolnych Z Wyboru” we współpracy z MDK. Otrzymaliśmy grant i dzięki temu zorganizowany został plener, który łączył w sobie elementy zajęć plastycznych, tanecznych oraz profilaktykę antynarkotykową. Prócz standardowych zajęć odbył się także szereg spotkań o tematyce profilaktycznej właśnie. Staraliśmy się pokazać, jak można ciekawie spędzić czas, wskazać dzieciom inne rodzaje rozrywki, niż na przykład narkotyki i czy inne używki, po które dzisiaj młodzież coraz częściej sięga. I wydaje mi się, że jak najbardziej nam się to udało.
Czym jest Strefa WZW?
To stowarzyszenie, które założyliśmy wraz z mężem i przyjaciółmi. Prócz tego, że pracuję w MDK bardzo silnie staram się działać właśnie na polu profilaktyki antynarkotykowej. Działamy od niecałego roku, pozyskaliśmy dwa granty w tym roku – „Pozytywka”, który nie jest tylko wyjazdem plenerowym. Odbywały się także spotkania psychologa z rodzicami dzieci, które pojechały na plener, mamy także w planach organizację imprezy podsumowującej. Drugi grant to projekt „Blokowisko to nie wszystko” – gdzie nie skupiamy się tylko na tym, by mówić młodzieży, że narkotyki są złe. Pokazujemy alternatywy, bo zawsze jest alternatywa do wzięcia używki. Próbujemy udowadniać, że modne jest bycie kimś innym, kimś, kto odmówi, kto ma swój kręgosłup. Spotkanie w ramach „Blokowiska” odbywają się w Centrum Chrześcijańskim „Winnica”, gdzie chrześcijanie udostępnili nam świetnie wyposażone lokale. W ramach tego projektu chcemy aktywizować młodych, by oni sami także byli instruktorami. To nasi liderzy. Większy efekt ma dla młodego człowieka, gdy inny rówieśnik powie „ja nie biorę, mam pasję, chce żyć, robię coś innego, pozytywnego i to mnie o wiele bardziej nakręca”. Na pewno bardziej to wpływa na tych ludzi niż jakaś pani w szpilkach mówiąca, że narkotyki są „be”. Nie umniejszając oczywiście paniom noszącym szpilki. (śmiech)
Przyznam szczerze, że spodziewałem się raczej wywiadu na temat pracy w domu kultury, ale widzę, że chyba wywiad przybierze zupełnie inny kierunek...
Ależ to wszystko wiąże się z Młodzieżowym Domem Kultury! Wiele zawdzięczam pani dyrektor, która nie tylko pozwala mi działać na wielu polach, ale – mało tego – ona mnie mobilizuje. Gdy mam jakiś pomysł, albo projekt, zawsze od niej słyszę: „Danka, bierz się za to, zrób to, to dobry pomysł”. Moje zajęcia w MDK to nie tylko praca. Elementy profilaktyki wszyscy nauczyciele starają się wprowadzać do pracy z dziećmi. Bo MDK ma nie tylko bawić i uczyć, ma też wychowywać. Jesteśmy trochę mentorami dla tych młodych, zdolnych ludzi i często jest tak, że zjawia się rodzic i mówi, że jego córka czy syn jacyś od pewnego czasu niewyraźni. „Pani Danko, niech pani go tam podpyta, zagada z nim”. To się bardzo często pojawia, bo my stawiamy na kompletną edukację – nie tylko praktyczną, ale i edukację mentalną. Młodzieżowy Dom Kultury daje mi tę rzadką możliwość połączenia kilku moich pasji – sztuki, tworzenia, wychowywania i profilaktyki.
No tak, bo prócz pani pracy, ma też pani pasję. A jest nią przecież właśnie malarstwo.
Prawdę powiedziawszy, skupiałam się na rzeźbie, ale trudno w tych warunkach znaleźć lokal, gdzie mogłabym rzeźbić w drewnie. Stąd malarstwo. Prace wiszą także w MDK, i tu znów pojawia się pani dyrektor. Po mojej wystawie w chwałowickim domu kultury pani dyrektor stwierdziła, że skoro wiele prac nie zostało pokazanych, bo po prostu się tam nie zmieściły, to wywiesimy je w MDK. To moja forma wyrażenia siebie. Moich uczuć. Bo ktoś, kto ogląda moje prace, może mnie w pewien sposób poznać. A inną sprawą jest to, że rozwijając się i sama malując jestem – tak myślę – większym autorytetem dla swoich wychowanków.
Mam coraz bardziej nieodparte wrażenie, że jest pani człowiekiem renesansu.
Z–ca dyrektora, nauczyciel, żona, mama, a do tego stowarzyszenie i jeszcze sztuka? Można tak powiedzieć, ale co najważniejsze, te wszystkie role się zazębiają, wszystko działa jak należy. Moja pracownia „Kameleon” w MDK rozkwita, mam okazję uczyć, a do tego pomagać, bo wraz z mężem jesteśmy w stowarzyszenie bardzo zaangażowani. Oby zawsze tak się udawało.
Dziękuję za rozmowę.