Żart o Stalinie
Beno Benczew przedstawia.
Lata 50. to czas wciąż „zaostrzającej się walki rewolucyjnej”, stalinizm i budowa komunizmu w Polsce osiągają swe szczytowe stadium. Kontroli podlegają wszystkie dziedziny życia, a zajmują się nią ludzie jawnie i tajnie służący systemowi w niezliczonych służbach i organizacjach. Z ramienia wszechwładnego Urzędu Bezpieczeństwa w poszczególnych zakładach i fabrykach nadzór nad pracownikami sprawują Referaty Ochrony (RO). Jest to jedna z kolejnych opresyjnych instytucji państwa skierowana, by użyć ponownie komunistycznej nowomowy, w ”awangardę proletariackiej rewolucji ” – robotników. Czasem nieopaczne słowo, czy żart powodowały represje. I właśnie pewien żarcik zaprowadził jednego z młodych górników do raciborskiego więzienia.
Początek kłopotów
W kopalni Jankowice w rybnickich Boguszowicach w lutym 1952 roku plutonowy Wacław Cegiełka spotkał się z członkiem ORMO Piotrem Machaczem. Ten przekazał mu, że dzień wcześniej słyszał, jak Emil Kendelski, górnik owej kopalni, „rozsiewał wrogą propagandę”. Miał on opowiadać w obecności Stanisława Kuli, Leśnikowskiego, Cimciały i maszynisty Janko (w innej wersji byli to: St. Kula, Fr. Kosmider, Kazimierz Niańko, Józef Hojka i Karol Gojny) jak: Stalin chodził po wsi i zabierał świnie łapiąc je za ogony. Ludzie krzyczeli, szybciej Stalinie, bo Churchill jedzie na rowerze, mówiąc do Stalina – puść świnie Stalinie, coś nie zarobił na te świnie!”. Wywołało to salwy śmiechu, dowcip ten Kendelski miał usłyszeć w swojej wsi Kłokocin – obecnie dzielnica Rybnika. ORMO-wiec niezbyt wiernie i niezgrabnie oddał treść dowcipu, którego pointa musiała brzmieć: „Churchillu! przyjeżdżaj na rowerze, bo nam Stalin ostatnią świnie bierze”.
Od tego czasu atmosfera wokół młodego górnika musiała gęstnieć, bo agentura z kopalni donosiła UB, że robotnicy rozmawiają o tym, że Kendelski boi się czy nie trafi do więzienia. Tajne źródło o dźwięcznym pseudonimie „Burzywoda” usłyszał miesiąc później od Józefa Ogiermana, że choć jeszcze „winowajca” nie trafił na przesłuchanie do RO, to żyje w strachu i ma nadzieję, że nie spędzi za kratkami pięciu lat. Konsultował się nawet z adwokatem, pracownikiem sądu i ten pocieszał go, że jest jeszcze młody, nie był wcześniej karany, w czasie okupacji był Polakiem z DVL IV (czyli Deutsche Volksliste, w rzeczywistości rodzina miała DVL III), a poza tym jest jedynym żywicielem rodziny, więc w razie kłopotów może liczyć na wyrozumiałość sądu.
Aresztowanie
Jednak czarny scenariusz zaczynał się powoli realizować. W połowie kwietnia UB aresztował „dowcipnisia”, a w jego domu przeprowadzono rewizję. Emil Kendelski został umieszczony w Centralnym Więzieniu w Raciborzu. Wcześniej przesłuchano pięciu świadków, którzy zdaniem UB potwierdzili, jak to określono, „rozsiewanie wrogiej propagandy”. Oficer śledczy PUBP w Rybniku Henryk Trybulski wszczął śledztwo w sprawie „znieważenia Generalissimusa Józefa Stalina wyrażonymi słowami obelżającymi jego godność i cześć”. TW „Muzykant” przytoczył reakcje pracowników, m. in. rozmowę dwóch robotników w łaźni oraz opisał zmarłego ojca i losy rodziny Kendelskich w czasie wojny, jak i tuż po niej. Ojciec Jan Kendelski miał w czasie wojny utrzymywać dobre stosunki z Niemcami, a po wojnie wstąpić do MO, z której został zwolniony za „rozpowszechnianie wrogiej propagandy”, utrzymywać miał także kontakty z partyzantką: z Ogiermanem i Tkoczem. W późniejszych latach podjął pracę w Urzędzie Gminy w Boguszowicach i wstąpił do PZPR. Jednak zdaniem TW miał to uczynić tylko ze względów merkantylnych.
Emil Kendelski
Rocznik 1933, ukończył szkołę górniczą przy kopalni Jankowice i podjął pracę w tej kopalni jako ładowacz dołowy na oddziale VI, był bezpartyjny. W trakcie przesłuchań tłumaczył się, że powtarzał tylko wcześniej usłyszaną rozmowę między nieznanymi mu górnikami, którzy mówili, że w kopalni „Rymer” na wózku był rysunek Stalina i świni. Zupełnie inaczej okoliczności przedstawił w swoim meldunku TW „Lew”, a może przytoczył rozmowę, która miała miejsce wcześniej? Według niego grupa pracowników rozmawiała o polityce. Ryszard Leśnikowski miał powiedzieć, że za Niemca też partyjniacy robili, co chcieli, a Hitler o wszystkim nie wiedział. Wspominał, jak ktoś ze Świerklan napisał do Führera i dostał odpowiedź, że ma rację i wypadki takie (samowoli funkcjonariuszy partyjnych) nie powinny mieć miejsca. Kontynuował, że Stalin też nie wie, co teraz wyprawiają partyjniacy z ludźmi. Usłyszał na to od rębacza Kuli z wydziału VI, że na świecie to właśnie Stalin jest największą świnią. Na to odezwał się Kendelski, że już go malują, jak trzyma świnie za ogony i pędzi je do Rosji, a obok niego Hessa na rowerze z napisem „Przyjeżdżaj Hessie na rowerze, bo Stalin ostatnią nam świnię bierze”.
W tym czasie, jak i później, była to bardzo popularna rymowanka, którą Kendelski mógł recytować kilka razy. Często, w zależności od wydarzeń politycznych, zmieniano w niej postaci.
W trybach systemu
Przesłuchani przez RO kopalni zostali: Karol Gojny, Eryk Janko, Józef Hojka, Paweł Cięciała, Ryszard Leśnikowski, Stanisław Kula, Franciszek Kośmider, Kazimierz Nianko. Niektórzy nie pamiętali tych wydarzeń, tłumaczyli, że nie dosłyszeli części rozmowy lub ich tam nie było. Jedynie Kula i Kośmider potwierdzili, że Kendelski opowiadał, że widział rysunek ze Stalinem, który im opisał. Karol Gojny też pamiętał tę wypowiedź kolegi oraz zeznał, że wówczas zaoponował stwierdzając, że Józef Stalin to dobry człowiek. Z kolei K. Nianko uznał, że była to wroga propaganda, ponieważ nigdzie takiego napisu nie było. Składający zeznania sami musieli przeżyć chwilę grozy i wydaje się, że bronili się, jak potrafili, by śledczy i im nie przypisali skłonności do wyśmiewania przywódców komunizmu lub nie zgłoszenia władzy takiego faktu, co czasem także było karane.
W maju 1952 szef rybnickiego UB Stanisław Kulka zatwierdził wniosek o rozpatrzenie sprawy przez Komisję Specjalną i skazanie obwinionego na rok w Obozie Pracy Przymusowej. Podprokurator Stanisław Pietruszka rzeczywiście skierował sprawę do delegatury w Katowicach powołanej w 1945 roku przez Bieruta Komisji Specjalnej (do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym?).
Emil Kendelski został skazany na rok więzienia. Policja polityczna inwigilowała go do roku 1955, jednak nie stwierdziła, by występował przeciwko komunizmowi i jego przywódcom.
Dzisiaj trudno nam sobie wyobrazić, że nie tak dawno za niewinny żart, czy krytyczną uwagę wypowiedzianą wśród przyjaciół, znajomych, rodziny można było trafić do ciężkiego więzienia, jakim bez wątpienia było to raciborskie. Wtedy też, w latach 50. komunizm był najsilniejszy i objął kontrolą niemal wszystkie dziedziny życia. Jego totalitarne oblicze doskonale ilustruje sprawa młodego robotnika Emila Kendelskiego.